Tom Thibodeau wciąż zostaje zatrudniony, a Byki wciąż przegrywają

Melek Ozcelik

Właśnie dostał coś, co nazywa swoją wymarzoną pracą”, zgadzając się na pięcioletni kontrakt na trenera Knicksów.



The Knicks zatrudnili Toma Thibodeau jako głównego trenera. Miał rekord 255-139 z Bulls.

The Knicks zatrudnili Toma Thibodeau jako głównego trenera. Miał rekord 255-139 z Bulls.



Jonathan Daniel/Getty Images

Tęsknię za Tomem Thibodeau, nowym trenerem Knicks. Tęsknię za tym, jak jego ochrypły głos przebija się przez ryczący tłum i stadionową muzykę, jakby to były mamrotane modlitwy. Brakuje mi jego odpowiedzi na pytania dziennikarzy — odpowiedzi, które brzmią, jakby gdzieś się wybierali, a potem zatrzymali się na postoju na drzemkę.

Tęsknię za jego coachingiem, za sposobem, w jaki wszystkie lata wchłaniania informacji od jego szefów przekształciły się w człowieka, którego nie da się oszukać brakami swoich graczy. On wie, a oni wiedzą, że on wie.

Byki powinny za nim tęsknić po puszce go pięć lat temu, ale prawdopodobnie tego nie robią. To na nich. Nie usłyszysz, jak drużyna przyzna, że ​​popełniła błąd po zwolnieniu głównego trenera. Ale kolejny dowód jest w tym, co wydarzyło się w ciągu ostatnich trzech miesięcy. John Paxson i Gar Forman zostali przeniesieni — Paxson, były wiceprezes, do odległej krainy starszego doradcy Bulls i Formana, byłego dyrektora generalnego, na wyspę czasu wolnego. Jim Boylen nadal jest trenerem.



A Thibodeau właśnie został ponownie zatrudniony.

Nie jestem tu, by opłakiwać to, co mogło być z nim i Bykami. To, co mogło się wydarzyć, nigdy się nie wydarzy. To nie mogło działać zgodnie z założeniami, nie z Paxsonem i Formanem po jednej stronie i Thibodeau po drugiej. Prezes Bulls, Jerry Reinsdorf, źle wybrał między kłótliwymi stronami. Głosował za znajomością. Zwykle to robi. Żegnaj, Thibs.

Ale od tego czasu Thibodeau radzi sobie całkiem nieźle, a Byki nie. W 2018 roku zabrał Timberwolves do play-offów NBA po raz pierwszy od 14 lat, a następnie został zwolniony, gdy dramat Jimmy'ego Butlera nabrał tempa w następnym sezonie. Byki rozegrały pięć sezonów z rzędu z Thibodeau na ławce i tylko raz od czasu zwolnienia go.



Właśnie wylądował, jak to nazywa, „wymarzoną pracą”, zgadzając się na pięcioletni kontrakt na trenera Knicksów. Ponieważ nieszczęsny Knicks i Thibs jest wymagającym perfekcjonistą, istnieje spora szansa, że ​​wszystko pójdzie mu bardzo źle. Ale jeśli istnieje trener, który poradzi sobie z morzami pękającymi w kadłubie, to jest nim Thibodeau — przynajmniej na kilka lat.

„Myślę, że mamy najlepsze miasto na świecie, mamy najlepszą arenę na świecie i mamy najlepszych fanów na świecie” – powiedział na konferencji prasowej na Zoomie.

OK, to trochę bolało. Czy nie mówił po prostu tych wszystkich rzeczy o Chicago?



Ale nie możesz winić Thibodeau za jakiekolwiek strzały, prawdziwe lub wyimaginowane, które może wykonać. Przypominasz sobie, jak Reinsdorf wyprowadził go za drzwi w komunikacie prasowym zapowiadającym zwolnienie Thibodeau w 2015 roku. Tego dnia Classiness wywróciło jednego do góry nogami.

„Zespoły, które konsekwentnie osiągają najwyższe poziomy, są w stanie połączyć się i zjednoczyć w całej organizacji — personel, zawodnicy, trenerzy, kierownictwo i właściciele” — powiedział Reinsdorf. „Kiedy wszyscy są na tej samej stronie, rośnie zaufanie, a zespoły mogą razem się rozwijać i odnosić sukcesy. Niestety nastąpiło odejście od tej kultury”.

I oto od Formana: „Kiedy Tom został zatrudniony w 2010 roku, był wtedy odpowiedni dla naszego zespołu i systemu, a przez ostatnie pięć lat odnieśliśmy pewne sukcesy z Tomem jako naszym głównym trenerem”.

„Pewny sukces” obejmował rekord 62-20 i wyjazd na finały Konferencji Wschodniej w 2011 roku. „Pewny sukces” polegał na trenowaniu najmłodszego najcenniejszego zawodnika w historii ligi (Derrick Rose) i defensywie NBA Rok (Joakim Noe). Butler wyrósł na All-Star pod przewodnictwem Thibodeau.

Nie było tajemnicą, że Thibodeau nie był lubiany w siedzibie Bulls. Jego zachowanie przy łóżku było kiepskie z pracownikami, którzy nie mieli numerów na plecach. Jego skłonność do trenowania każdego meczu tak, jakby to była siódma gra finałów, z towarzyszącymi ciężkimi minutami dla jego gwiazd, ucieszyła Gar/Paxa. Żyje dla jednego: koszykówki. Wszystko inne trzeba znieść.

Ale dowód na to, kto miał rację, a kto nie, znajduje się w wynikach Bulls, odkąd odszedł. Dowodem na to jest ciągła zdolność Thibodeau do znajdowania miejsc pracy.

Boylen nadal jest trenerem Bullsów. Albo pozwolili mu dyndać przez miesiące, wiedząc, że go zwolnią, albo planują zatrzymać go w pracy. Lepiej, żeby to było pierwsze. Niezależnie od tego, jak się to rozgrywa, jest to zły wygląd.

Cieszę się, że Thibodeau wrócił do ligi. Brakuje mi wyrazu jego twarzy po załamaniu obrony, spojrzenia, które sugeruje, że jego pies właśnie umarł. Brakuje mi tego uśmiechu i chichotu Jacka Nicholsona. Przeważnie tęsknię za wygraną.

Taqsam: