Prawa wyborcze zmiecione w erze Trumpa

Melek Ozcelik

Gdyby prezydent Donald Trump rzeczywiście opuścił urząd, ważne jest, aby Amerykanie wzmocnili swoje prawo do głosowania.



Jestem wystarczająco stary, żeby pamiętać rok 1965. Rok, w którym Amerykanie ubijali śmietankę na masło, uczyli się alfabetu i śpiewali Wszystkie kolory, które znam / Żyj w tęczy.



Och, czekaj, to byłam tylko ja, w przedszkolu panny McCloud. Najważniejszym wydarzeniem dla reszty naszego kraju w 1965 roku było uchwalenie ustawy o prawach głosu.

Kiedy media ponownie odwiedzają Selmę, szkoda, że ​​skupiamy się na żołnierzach stanowych atakujących maszerujących swoimi pałkami i psami, ale przede wszystkim pomijamy powód, dla którego protestujący tam są: próbujemy dać czarnoskórym Amerykanom możliwość głosowania. Mieli już to prawo, z mocy prawa, dzięki 15. poprawce do konstytucji.

Opinia

Ale to, na co zezwala prawo i na co ludzie faktycznie mogą robić, może być dwiema bardzo różnymi rzeczami. Afroamerykanie zostali odrzuceni od głosowania przez różnego rodzaju fałszywe testy umiejętności czytania i pisania oraz podatki pogłówne. Od 100 lat.



Dzisiaj oszustwo wyborcze jest wersją testów umiejętności czytania i pisania na 2020 rok, a ograniczenie oddawania głosu przez pocztę i wrzucania kart do głosowania było najnowszym wcieleniem podatku pogłównego: pojazdów do pozbawiania wyborców praw wyborczych. Okazuje się, że ci sami ludzie, którzy tak uwielbiają drugą poprawkę, w ogóle nie dbają o piętnastą.

Gdy mrugamy w ryczący cyklon kłamstw, jakim jest administracja Trumpa, łatwo przeoczyć coraz śmielszy rasizm. Ale gdzie w Pensylwanii Trump raz po raz kłamie, że ma skorumpowany proces głosowania? Filadelfia. A jaka jest największa grupa rasowa w Filadelfii? Afroamerykanie – 44 proc.

Śmieszność konferencji prasowej Rudy'ego Giulianiego w zeszłym tygodniu w Four Seasons Total Landscaping, podobnie jak przemoc policji w Selmie, przyćmiła frajdę w uwagach Giulianiego: Wiem, że to miasto ma smutną historię oszustw wyborczych. W końcu Joe Frazier nadal tu głosuje.



Giuliani powtórzył kłamstwo, dodając dziadka Willa Smitha.

Musisz się zastanowić: kiedy wymyślasz wyimaginowane oszustwo wyborcze, po co wybierać tych dwóch konkretnych mieszkańców Pensylwanii? Dlaczego nie Kevin Bacon i Taylor Swift? Aha, bo dziadek Fraziera i Smitha, jak można przypuszczać, był czarny, a przez to przerażający dla świata MAGA.

W 2013 roku Sąd Najwyższy podważył sedno ustawy o prawach głosu. Nasz kraj się zmienił, zadumał się prezes John Roberts.



Nie zmieniliśmy się. Oczywiście. To kluczowy wniosek z lat Trumpa, zakładając, że prawie się skończyły. Demony, które, jak sądziliśmy, zostały pokonane, siedziały po prostu pod skałą, czekając, aż zostanie odwrócona.

Po 2013 roku południowe stany zaczęły pracowicie ograniczać prawa obywateli do głosowania pod pozorem zapobiegania nieistniejącym oszustwom wyborczym, sztandar, który Trump chciwie przejął.

Za wcześnie na sekcję zwłok Trumpa. Najpierw musimy się go pozbyć. Ale jego epoka nie jest bezwartościowa. Zmusiło nas do skonfrontowania się z tym, gdzie byliśmy i gdzie jesteśmy, i ostrzega przed nadchodzącym gorszym.

Trump nie wymyślił tłumienia wyborców. W ten sposób znalazł kraj. Szczerze mówiąc, Trump może ostatecznie być odpowiedzialny za większy postęp, niż kiedykolwiek osiągnął Barack Obama.

Jak to? Obama oferował nadzieję i iluzję postępu rasowego w tym samym momencie, w którym łamano kolana najbardziej fundamentalne prawo czarnych obywateli, prawo do głosowania. Trump zakłamał to wszystko, demaskując systemowy rasizm – oczywiście nieumyślnie – plus, jako bonus, dając białym Amerykanom przedsmak tego, jak to jest, gdy ich głos jest odrzucany.

Iluzje nas nie ocalą, pisze Eddie S. Glaude Jr. Trzeba je rozbić.

Aby to zrobić, najpierw musimy je zobaczyć. Przyjrzyj się uważnie: Republikanie nie wierzą w demokrację, ponieważ są mniejszością i mogą rządzić jedynie sabotując wybory.

Jeśli Trumpowi uda się ukraść drugą kadencję, nasz kraj nie zmieni się zasadniczo, a raczej wróci do formy. Jeśli tego nie zrobi, mamy szansę – kolejną szansę – zrobić to, co powinniśmy byli zrobić od samego początku: zagwarantować, że każdy Amerykanin ma prawo do ogłoszenia swojego wyboru w kabinie do głosowania.

Moim radykalnym planem jest zapewnienie każdemu obywatelowi możliwości bezpiecznego i łatwego głosowania. Historycznie zbyt wielu Amerykanom odmawiano tego prawa. Zbyt wielu go teraz nie ma. Osiągnięcie tego nie będzie łatwe. Jestem wystarczająco dorosła, żeby pamiętać, kiedy Amerykanie nie mogli głosować ze względu na kolor ich skóry. To był rok 1965. I 2020. I każdego dnia pomiędzy.

Taqsam: