David Hedison, zagrał w filmach Bonda, „Podróż na dno morza”, umiera w wieku 92 lat

Melek Ozcelik

Hedison zagrał Leitera w filmie Live and Let Die z 1973 roku u boku Rogera Moore'a, a do tej roli powrócił w 1989 roku z Timothy Daltonem w roli Jamesa Bonda w License to Kill.



Ten niedatowany obraz wydany przez Alexandrę Hedison przedstawia aktora Davida Hedisona, który zagrał w oryginalnym klasyku science fiction The Fly i pojawił się w dwóch filmach o Jamesie Bondzie.

Ten niedatowany obraz wydany przez Alexandrę Hedison przedstawia aktora Davida Hedisona, który zagrał w oryginalnym klasyku science fiction The Fly i pojawił się w dwóch filmach o Jamesie Bondzie.



Alexandra Hedison przez AP

David Hedison, najbardziej znany z roli agenta CIA Felixa Leitera w dwóch filmach o Jamesie Bondzie, zmarł 18 lipca w wieku 92 lat, potwierdziła w poniedziałek jego przedstawicielka prasowa Jennifer Allen.

Hedison zagrał Leitera w filmie Live and Let Die z 1973 roku u boku Rogera Moore'a, a do tej roli powrócił w 1989 roku z Timothy Daltonem w roli Jamesa Bonda w License to Kill.

Aktor grał naukowca Andre Delambre, który zamienił się w owada w filmie The Fly z 1958 roku.



W połowie lat 60. Hedison zyskał na znaczeniu, grając kapitana futurystycznej atomowej łodzi podwodnej w serialu science-fiction Irwina Allena z lat 60. Podróż na dno morza. W programie grał Lee Crane o kwadratowej szczęce, który przez cztery sezony w ABC współpracował z admirałem Nelsonem Richarda Baseharta, by przez cztery sezony dowodzić Seaview.

Hedison zmarł z dwiema córkami, Aleksandrą i Sereną, u jego boku. Opisali go jako wspaniałego ojca i kochającego najlepszego przyjaciela swojej żony Bridget, która zmarła w 2016 roku,



Nawet w naszym głębokim smutku pociesza nas pamięć o naszym wspaniałym ojcu – powiedziały córki w oświadczeniu. Kochał nas wszystkich bardzo i wyrażał tę miłość każdego dnia. Był uwielbiany przez tak wielu, z których wszyscy korzystali z jego ciepłego i hojnego serca. Nasz tata wnosił radość i humor gdziekolwiek się udał i robił to w wielkim stylu.

Oficjalne konto Jamesa Bonda na Twitterze złożyło kondolencje w poniedziałek w Providence, Rhode Island.

Z przykrością dowiadujemy się, że zmarł David Hedison, podało konto na Twitterze, dodając: Myślimy o jego rodzinie i przyjaciołach.



Po nakręceniu „Żyj i pozwól umrzeć” Hedison powiedział, że doszedł do wniosku, że jego praca z Bondem została skończona. Ale ponad dekadę później miał okazję spotkać się z producentem Bonda Albertem Cubby Broccoli w londyńskiej restauracji.

A co ty wiesz? Szesnaście lat później zostałem wezwany do zrobienia kolejnego Bonda, co wydarzyło się przez przypadek, powiedział Hedison w Wywiad 2012. Przywitaliśmy się i może w jego głowie zapaliła się żarówka. Rzeczywiście, zadzwonił do mnie mój agent i ruszyliśmy.

Przyjaźń na ekranie trwała nadal z Dalton’s Bond in License to Kill, a 007 pojawił się jako drużba na ślubie Leitera na Florydzie. Uroczystość zostaje przerwana, gdy żona Leitera zostaje zamordowana, a on zostaje porwany przez barona narkotykowego Franza Sancheza (Robert Davi).

Leiter zostaje pozostawiony na śmierć po tym, jak Sanchez opuszcza go do dołu z rekinami (z ostatnim okrzykiem Do zobaczenia w piekle!), co prowadzi Bonda do mściwego szaleństwa.

Jeffrey Wright, który grał Felixa Leitera u boku 007 Daniela Craiga, złożył wyrazy szacunku na Twitterze.

RIP, bracie. 92, napisał. Fajny bieg.

Jego córki zauważyły ​​w swoim oświadczeniu, że Hedison żartował nawet w swoich ostatnich dniach, że zamiast RIP wolał SRO: Standing Room Only.

Przeczytaj więcej na usatoday.com

Taqsam: