Restauracje w Chicago toczą niekończącą się walkę o przetrwanie po zamknięciu koronawirusa.
Sarah Stegner o 18:00 spojrzała na opuszczoną jadalnię swojej restauracji. W poniedziałek i powiedział słowa, których być może żaden zawodowy kucharz nigdy wcześniej nie wypowiedział:
Bałem się, że będzie za dużo.
Wyjaśniała, dlaczego, mimo że mogła zorganizować ostatnią, ostatnią kolację w swojej Prairie Grass Cafe wcześniej Nakaz gubernatora J.B. Pritzkera dotyczący bezterminowego zamknięcia wszystkich restauracji i barów w Illinois wszedł w życie, to nie jest właściwa rzecz.
Powiedziała to dwukrotnie.
To nie jest właściwa rzecz.
Podczas gdy pożegnalna kolacja zgarnęłaby pieniądze, których ona, jej partnerzy i personel mogą rozpaczliwie potrzebować w nadchodzących tygodniach i miesiącach, naraziłoby to również tych, którzy kochają jej restaurację w Northbrook, na niebezpieczeństwo zarażenia wirusem. Nie chciała tego zrobić.
Zamiast tego Prairie Grass, podobnie jak wiele restauracji, oferuje wynos. Byłem tam z poczucia moralnego obowiązku, żeby odebrać obiad. Częścią tego, co nadaje Chicago blasku, jest bogactwo wyjątkowych i zachwycających restauracji w mieście i jego okolicach, od ukochanych budek z hot dogami po słynne na całym świecie restauracje z trzema gwiazdkami Michelin. Byli tam dla nas, ukazując radosne chwile naszego życia — zjedliśmy kolację z okazji 25. rocznicy ślubu w Prairie Grass. To naturalne, że klienci stają z nimi teraz, kiedy najbardziej nas potrzebują.
Tak wiele osób pisało, dzwoniło, zamawiało przy krawężniku, powiedział Stegner, zdobywca nagrody James Beard Foundation Award, który był szefem kuchni w Ritz-Carlton przez prawie 20 lat. Czuję się kochana i wspierana. Plan jest taki, żeby dalej gotować.
To będzie wystarczająco trudne dla Prairie Grass, która prowadzi działalność od 16 lat, w czcigodnym wieku najlepszych restauracji. W znacznie trudniejszej sytuacji są miejsca takie jak Basu. Basu to po wietnamsku trzy grosze, trafna nazwa restauracji należącej do trzech sióstr imigrantek: Kim, Minah i Tran Dao. Pracują przez wiele godzin: kawa, babeczki i bułeczki dla osób dojeżdżających do pracy od 7 rano na stacji kolejowej Northbrook — restauracja jest dosłownie przy torze — sajgonki z krewetkami, miski z ryżem tofu i kurczak imbirowy pho do 20:00.
Restauracja otworzyła się cicho 22 lutego, prosto w zęby światowej pandemii. Teraz tylko na wynos, śniadanie, obiad, kolacja.
Jesteśmy tacy nowi, powiedziała Minah, średnia siostra. Wszyscy tutaj byli bardzo pomocni. Przychodzą i kupują małe rzeczy, żeby nam pomóc.
Mamy nadzieję, że nam się uda, powiedziała Kim, najstarsza, właścicielka trzech restauracji Lotus Banh Mi w Chicago i zachęcała swoje młodsze siostry do rzucenia dobrej pracy — Tran był inżynierem oprogramowania; Minah, pielęgniarka — i razem otwierają restaurację. Modlimy się.
Modlitwa może nie wystarczyć. Gastronomia jest największym pracodawcą w sektorze prywatnym w stanie, zatrudniającym ponad pół miliona pracowników, generujących 30 miliardów dolarów przychodu.
Związane z
Rzeczywistość jest taka, że samo wykonanie nie wpłynie negatywnie na rzeczy, powiedział Scott Weiner, właściciel The Fifty/50 Restaurant Group, która zamknęła 11 z 12 restauracji, pozostawiając otwarte tylko trzy lokale Roots Handmade Pizza w Chicago . Twoje media kosztują tyle samo. Jest tak wiele stałych kosztów. Lepiej otworzyć ponownie, niż ryzykować utratę jeszcze większego kapitału i nigdy nie być w stanie.
Po prostu trzymają głowę nad wodą.
Zdecydowanie nie zarabiamy pieniędzy. Wszystko, co teraz robimy, to pozwala nam zatrzymać naszych pracowników, dać im wypłatę – powiedział Weiner. To wszystko, co próbuję teraz zrobić. Aby pomóc ludziom przetrwać.
Zachęcał klientów: jeśli możesz, zamawiaj bezpośrednio. Pomiń DoorDash. Będzie o wiele bardziej higienicznie. Nasi kierowcy są nie tylko pracownikami ze świadczeniami, ale także posiadają certyfikaty obsługi żywności. Ostatnią rzeczą, jaką Chicago musi zrobić, jest wsparcie GrubHub. Mamy własną aplikację, która wpłaca najwięcej pieniędzy do kieszeni naszych pracowników.
Prairie Grass zatrudnia 47 pracowników; większość jest na urlopie. Każda restauracja jest w tej samej łodzi.
To bardzo trudne, powiedział Kim Dao. Cierpimy i pracownicy też. Mamy oszczędności, ale szybko się wyczerpią.
Gene & Georgetti, 500 N. Franklin, jest zamknięty od pożaru tłuszczu 3 października. Od tego czasu właściciele mają do czynienia z firmami ubezpieczeniowymi i czekają na specjalne zamówienie sprzętu kuchennego.
Planowaliśmy być otwarty dla publiczności 5 kwietnia, powiedziała Michelle Durpetti, partner zarządzający i trzecie pokolenie, które prowadziło piętrowy steakhouse, który został otwarty w 1941 roku.
Teraz próbuje znaleźć sposób na wsparcie swoich pracowników.
Twój personel to twoja rodzina, powiedziała.
Sześć miesięcy zamknięcia dało jej pewną perspektywę żelaznej pinezki.
– Nie mam zbyt wielu wyrafinowanych rad dla właścicieli restauracji – powiedziała. Wszystko, przez co przeszliśmy, nie daje nam teraz przewagi. Poza tym, kiedy jesteś w tej branży, jesteś wytrwały. Jesteś także osobą lub grupą, która myśli na własnych nogach. Rozmowa jest kluczem. Przez cały dzień rozmawialiśmy przez telefon z naszym księgowym, zespołem PR i bardzo zaufanymi doradcami, aby zobaczyć, co możemy zrobić i to zrobić.
To była walka od chwili wybuchu pożaru, walka o przetrwanie. Branża restauracyjna ma historycznie niewielkie marże. Ciężki przemysł. To nigdy nie była branża, która przyniosła ludziom mnóstwo pieniędzy. To straszny, straszny czas. Jak przetrwać? Każdy musi to wchłonąć, zachować spokój, przejść do trybu rozwiązania.
Taqsam: