Nie żyje od 68 lat. Związek Radziecki upadł 30 lat temu. Gruzja, była socjalistyczna republika radziecka, jest teraz krajem skłaniającym się ku Zachodowi. Jednak Stalin wciąż przenika to miejsce.
GORI, Republika Gruzji — Żyjemy w skomplikowanym świecie.
Nigdy nie było to dla mnie bardziej oczywiste niż w tym kraju i w tym mieście, gdzie bezwzględny sowiecki przywódca Józef Stalin wciąż jest czczony jako bohater z rodzinnego miasta.
Związek Radziecki upadł 30 lat temu w grudniu tego roku. Stalin nie żyje od 68 lat. Gruzja, była socjalistyczna republika radziecka, jest teraz krajem skłaniającym się ku Zachodowi, który wysłał wojska do walki u boku Stanów Zjednoczonych w Afganistanie i Iraku i ma aspiracje do przyłączenia się do Unii Europejskiej.
Ale Państwowe Muzeum Józefa Stalina pozostaje w dużej mierze świątynią dla swojego imiennika, od pomnika przed budynkiem po sklep z pamiątkami, w którym można kupić T-shirty, guziki, magnesy na lodówkę i butelki wina z podobizną dyktatora, który wysłał milion lub więcej jego rodaków na śmierć, gdy przekształcił imperium sowieckie w państwo policyjne.
Stalin był jeszcze Józefem Dzughashvili, kiedy tu dorastał. Stalin to pseudonim, który przyjął. Przekłada się to na człowieka ze stali.
Muzeum ma jego zdjęcie w chórze szkolnym, na wypadek gdybyś nigdy nie myślał o Stalinie jako chórze.
Nasz kierowca Edgar mówi nam niemal przepraszająco, że starsi Gruzini nadal czczą Stalina jako bohatera wojennego, który pokonał Hitlera i zbudował Związek Radziecki w wielką potęgę. Przewodnik turystyczny odpędza Wielki Terror, gdy 800.000 ludzi ukarał Stalin. Mówi, że byli to głównie intelektualiści, jakby to mogło sprawić, że mniej się liczą.
Później odwiedzamy najnowszy dodatek do muzeum, makieta syberyjskiej celi więziennej i pokoju przesłuchań. Wycieczka kończy się bardziej optymistycznym spacerem po klimatyzowanym prywatnym wagonie kolejowym Stalina. Bał się latać.
Jestem tu jako turysta, pociągany jedzeniem i winem, surowym pięknem Kaukazu, urokiem Morza Czarnego i pozostałościami starożytnej cywilizacji nieznanej mi przed tą podróżą.
To piękne, przyjazne, ciekawe miejsce. Niedługo po powrocie do domu na pewno udam się do gruzińskiej piekarni i restauracji Aragvi w Buffalo Grove, aby porównać jej wersje lokalnych specjałów, chaczapuri i chinkali.
Gdybyś zapytał sześć miesięcy temu, mógłbym powiedzieć, że głównym wkładem Georgii w mieszkańców Chicago był koszykarz z University of Illinois, Giorgi Bezhanishvili, który niestety zdecydował się przejść na zawodowstwo po tym, jak Fighting Illini przedwcześnie odsunęli się od turnieju NCAA w zeszłym sezonie.
Nawet teraz moja wiedza o Gruzji wystarczy, by być niebezpieczną, ciekawostkami z czytania i rozmów z kierowcami, przewodnikami i gospodarzami.
Ale człowiek nie może odwiedzić takiego miejsca bez większych przemyśleń na temat przejściowej natury narodów i wytrzymałości plemion ludzkich. To kraina, która została opanowana przez wszystkich, od Aleksandra Wielkiego po Czyngis-chana. Znalazła się pod panowaniem Rzymian, Mongołów, Osmanów, Persów i Rosjan, najpierw carów, a później komunistów. Każdy próbował wymazać to, co było wcześniej.
Jednak gruzińska tożsamość narodowa i duch w jakiś sposób przetrwały, pozostawiając Gruzję, by zacząć od nowa, nawet pod groźbą, że rosyjski Władimir Putin prawdopodobnie spróbuje ponownie złożyć zespół.
Putin zbombardował Gori w 2008 roku podczas krótkiej wojny między Gruzją a Rosją, na którą większość Amerykanów nie zwracała uwagi.
W stolicy Tbilisi znajduje się główna ulica nazwana imieniem byłego prezydenta George'a W. Busha, część wzajemnych zalotów, które mogły nieco zepsuć się, gdy Stany Zjednoczone nie mogły zrobić nic, aby zapobiec bombardowaniu lub powstrzymać Rosję przed okupacją dwóch separatystycznych terytoriów gruzińskich w imieniu obrony miejscowej ludności.
Kierowca taksówki w nadmorskim Batumi z dumą powiedział nam, że jest w gruzińskiej armii i pracował z amerykańskimi oddziałami w Afganistanie. Zapytałem, co sądzi o amerykańskim wycofaniu się, ale na przeszkodzie stanęła bariera językowa. Anglojęzyczna gazeta martwi się, że zakłopotanie USA w Afganistanie może sprawić, że Amerykanie będą mniej skłonni do popierania sojuszników takich jak Gruzja, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Najbardziej ekscytującą częścią podróży był przejazd Gruzińską Autostradą Wojskową przez spektakularny Kaukaz w kierunku granicy z Rosją.
Kręta, wyboista, dwupasmowa droga byłaby wyzwaniem w każdych okolicznościach, ale podwójnie, z wielokilometrowym zapleczem ciężarówek z naczepami zaparkowanymi na poboczu drogi, czekających na swoją szansę wjazdu do Rosji. Większość z nich jest zaparkowana na samej wąskiej autostradzie, co oznacza, że kierowcy muszą rozegrać szybką grę w kurczaka z nadjeżdżającymi pojazdami, aby ominąć.
Aha, a bydło wędruje swobodnie – i nieprzewidywalnie – po wszystkich drogach Gruzji, pasąc się wzdłuż, a nawet na środku rzadkich czteropasmowych autostrad.
Można by pomyśleć, że Gruzja zbuduje lepszą drogę do tego, co jest prawdopodobnie jej największą atrakcją turystyczną. Wtedy pamiętasz, że droga prowadzi do Rosji — i biegnie w obie strony.
Świat jest już wystarczająco skomplikowany dla Gruzji.
Taqsam: