Weteran DeMar DeRozan wnosi do Bulls oldschoolową mentalność

Melek Ozcelik

Według DeRozana zastanawianie się, jak zaangażować i zaangażować wszystkich graczy w to, co dzieje się na boisku, nie jest „nauką rakietową”.



DeMar DeRozan i Zach LaVine pozują do zdjęcia podczas dnia medialnego zespołu.

DeMar DeRozan i Zach LaVine pozują do zdjęcia podczas dnia medialnego zespołu.



AP

Napastnik Bulls, DeMar DeRozan, jest zdecydowanie oldschoolowy.

Spędził ostatnie 12 sezonów, przygotowując solidne CV All-Star i został sprowadzony do Chicago nie tylko po to, by pomóc Bullsowi zakończyć ich czteroletnią suszę w playoffach, ale także by po drodze mentorować ich młodszych graczy.

Więc kiedy w tym tygodniu został poproszony o próbę nakłonienia grupy graczy, którzy mają pierwszeństwo w zdobywaniu punktów, aby poświęcili trochę swoich gier, aby to zadziałało, DeRozan w swojej odpowiedzi przyjął proste, uczciwe podejście.



– Koniec końców to koszykówka – powiedział DeRozan. „Wysadziłeś mnie tam, wymyślę wszystko, co trzeba wymyślić, abyśmy odnieśli sukces. Nie zastanawiam się nad tym. Myślę, że to wtedy wielu ludzi wpada w kłopoty, kiedy próbujesz przemyśleć tę grę.

„To prosta gra. Rozumiesz, czego to wymaga, co należy zrobić, idziesz tam i wykonujesz to i robisz to najlepiej, jak potrafisz. O to właśnie chodzi. Nie daję się złapać w myślenie: „Muszę to zrobić, zrób to”. Cokolwiek trzeba, żeby wygrać, to wszystko, na czym mi zależy”.

Taka postawa może być idealna dla Byków.



Kiedy wiceprezes wykonawczy ds. operacji koszykarskich Arturas Karnisovas pozyskał wielkiego człowieka All-Star, Nikolę Vucevic w ostatecznym terminie w zeszłym sezonie, cała rozmowa między nim a strażnikiem Zachem LaVine'em dotyczyła tego, jak mogą połączyć swoje mecze, aby to działało.

Był to przykład tego, co DeRozan miał na myśli przez „przemyślenie”.

Dlatego dodanie Bullsów do DeRozana mogło być właściwym posunięciem we właściwym czasie, biorąc pod uwagę to, przez co przeszedł w ostatnich latach: odejście z organizacji Raptors, w której grał przez całą karierę, spędzając ostatnie trzy sezony z Spurs. i poznanie prawdziwego znaczenia słowa „wszystko, czego potrzeba, aby wygrać”.



Właśnie dlatego pomysł posiadania trzech zdobywców 20 punktów w ciągu jednego wieczoru na tym samym składzie nie sprawia, że ​​DeRozan zbytnio przejmuje się zastanawianiem się, jak sprawić, by wszystko działało, zwłaszcza z LaVine.

Obaj mogą zdobyć punkty, obaj mogą ustawić innych i obaj ufają, że potrafią wykonać ostateczne strzały, które mają znaczenie. Ale DeRozan uważa, że ​​nie jest to takie trudne.

„To nie jest nauka o rakietach” – powiedział DeRozan. „[LaVine] ma pasję do gry oraz miłość i uznanie, aby chcieć wygrywać. Wiedza i wszystko, co zdobyłem przez lata bycia w lidze i przebywania w różnych sytuacjach, widząc sukcesy i grając ze wszystkimi typami graczy, rozumiem, czego to wymaga. Tak więc dla mnie chodzi tylko o to, abyśmy włożyli ciężką pracę i zrozumieli się nawzajem. I nie tylko ja i on, [ale] jako zespół, jako kolektyw razem. A kiedy już to rozwiążemy, ciężką pracą i po prostu konsekwentnym, będzie to długa droga”.

LaVine brzmi, jakby kupował też tę teorię. Upewnił się, że latem spędził trochę czasu ćwicząc z DeRozanem i obaj przybyli do Chicago na kilka tygodni przed rozpoczęciem obozu, aby załagodzić wszelkie bóle wzrostu.

„Nie będziemy próbować zmieniać naszych gier i nie stawać sobie na nogach, ponieważ jeśli nie gramy w nasze gry, nie jesteśmy sobą” – powiedział LaVine. „„Przyprowadzili nas tutaj, żebyśmy byli sobą, więc wejdziemy tam z takim nastawieniem i rozgryźmy to. Ale z wielkimi graczami, którzy wejdą z jednym golem, to się rozwiąże”.

LaVine brzmi jak szybki uczeń.

Taqsam: