Recenzja muzyki: Justin Bieber, „Pod jemiołą”

Melek Ozcelik

Halloween się skończyło, ale nadchodzi prawdziwy strach sezonu: powrót Justina Biebera — ze świątecznym albumem.



Pamiętaj, że Bieber, który ma już 17 lat, jest powszechnie znany, ale wciąż nie wydał niesezonowego, pełnowymiarowego albumu — tylko dwie długie EPki, kolekcja akustyczna a teraz ten różnorodny, czasem całkiem świeży zestaw świąteczny Pod jemiołą (Merkury) [], we wtorek.



Daj dzieciakowi kredyt za zainwestowanie trochę ducha w te nagrania, a nie (zawsze) tylko przebrnięcie przez odwieczną wypłatę, jaką jest świąteczny album gromadzący fundusze na studia. W 1997 roku Hanson pospieszył przez świąteczny zestaw (Snowed In), aby wykorzystać podobną, nagłą sławę nastolatków; Najmłodszy Hanson, Zac, miał wtedy 12 lat, więc piosenki były nie tylko kiepskie, ale i oswojone. Bieber, chociaż — oblegany przez dziewczyny w ostatnie Święta Bożego Narodzenia w Chicago na koncercie Jingle Bash — najwyraźniej odkłada dziecinne rzeczy, a on ma jednokierunkowy umysł na jemioły.

Mikołaj nie może zapewnić tego, czego chce Beeb. Nie potrzebuję prezentów, dziewczyno / Jesteś wszystkim, czego potrzebuję, śpiewa w Wigilię. nie obchodzi mnie, czy coś dostanę, powtarza później, dochodząc do wniosku, że wszystko, czego chcę, to ty. Przybycie jest kontynuowane podczas pierwszego singla podobnego do Jasona Mraz, Mistletoe: Powinnam bawić się w zimowym śniegu / ale będę pod jemiołą. Pieniądze nie kupią mu miłości.

Bieber nie tylko piecze tu kasztany; był współautorem 10 z 15 utworów, w tym jego kociątką rapującą razem z Bustą Rhymesem w Drummer Boy. Przyczynia się również do ostatniego zwrotu w błaganiu świątecznym Będę w domu, Home for Christmas, napisanym i ładnie zharmonizowanym z Kimberly Perry z country The Band Perry. Goście wciąż przychodzą — Boyz II Men tworzą kolejne wspaniałe harmonie w slow jamie Fa La La; głos Beeba, teraz z gracją przesuwający się w dół skali dojrzewania, dobrze się miesza. Mariah Carey telefonuje w swoich podkładach do wersji karaoke swojego odwiecznego ulubionego utworu, All I Want for Christmas Is You, który tylko pogłębia świąteczny motyw przewodni Biebera.



Jedyny raz, kiedy wydaje się, że naprawdę jest na wybiegu, to standardy takie jak Jackson 5 cytujący Święty Mikołaj przybywa do miasta. Jego lektura The Christmas Song jest przesadnie udekorowana wesołymi melizmatami, ale jej ciepłe uderzenia i pstrykanie palcami zapobiegają zanurzeniu się w zwykłym sezonowym syropie. Album zamyka się utworem „Someday at Christmas” Stevie Wondera – piosenką, którą on zaśpiewał prezydentowi Obamie w specjalnym programie telewizyjnym w 2009 r. — a to nagranie ma oczywiście co najmniej kilka lat, bo nagle znowu słyszymy małego Justina. Jego głos był wysoki, lekki i śpiewny, całkowicie chłopięcy i niewinny.

Co sprawia, że ​​poprzednie nastoletnie pragnienia nakazanych krzewów pocałunków tylko przemieniają się w ostrzejszy blask choinki. Jego kolejny album studyjny, który ma się ukazać na początku 2012 roku, nosi tytuł Believe, a ten świąteczny album to recyklacja jego ballady Pray z zeszłorocznego My Worlds Acoustic. Do tego czasu jednak zastanawiamy się, o co się teraz modli, ponieważ poprzednie utwory pokazują nastoletniego Beeba grasującego.

Taqsam: