Naciskał urzędników Kościoła katolickiego na zmianę, działał na rzecz sprawiedliwości społecznej i był znany z tego, że witał wszystkich w swoim kościele w North Side.
Wielebny Bill Kenneally zdobył sobie sympatię do swojej kongregacji w parafii św.
Naciskał urzędników Kościoła katolickiego na zmianę i działał na rzecz sprawiedliwości społecznej.
Jego uwagę zwróciły również drobne szczegóły. Kiedy dowiedział się, że mały chłopiec w St. Gert's ma alergię na pszenicę, wielebny Kenneally załatwił mu wafelki komunijne z ryżu.
I śmiałby się razem ze wszystkimi, gdy jego cocker spaniel Buddy wszedł do kościoła w środku mszy.
Nabożeństwa odbyły się w tym miesiącu w kościele ks. Kenneally, który był proboszczem w St. Gert przez 22 lata. Zmarł 28 października w wieku 85 lat w hospicjum w domu swojego siostrzeńca Johna Kenneally'ego w Wisconsin.
Kiedy w 2006 roku przeszedł na emeryturę jako pastor, wielebny Kenneally powiedział swojej kongregacji: Mam problemy z Kościołem. Bardzo się denerwuję, ale mój kościół jest tutaj. Sposób, w jaki traktujecie się nawzajem. . .jesteś dla mnie Kościołem.
Nazwałbym go rewolucjonistą, ale nie buntownikiem, powiedział Peter Buttitta, były pastor świecki w St. Gertrude's i kapelan w szpitalu Amita Health St. Francis Hospital w Evanston. Nie chciał łamać zasad. Chciał zrobić dla zboru najlepszą rzecz.
Ks. Kenneally zakwestionował postępowanie archidiecezji Chicago w sprawie oskarżeń o wykorzystywanie seksualne dzieci przez duchownych i bronił dziennikarzy, którzy o nich relacjonowali.
Powitał członków społeczności LGBTQ i kobiety, które dokonały aborcji.
Sprowadził ministrantki, zanim zostały one oficjalnie dopuszczone, i poprosił kobiety i byłych księży z kongregacji, aby odgrywały większą rolę w głoszeniu kazań i prowadzeniu parafii przy 1420 W. Granville Ave.
Był wielkim zwolennikiem tancerzy na niedzielnych liturgiach, powiedział jego przyjaciel John Horan.
Gdy klasztor św. Gerty był pusty, ks. Kenneally postanowił zmienić jego przeznaczenie na mieszkanie dla osób potrzebujących tymczasowego schronienia.
Życzliwość, otwartość, akty dobroczynności rozwijają kościół, powiedział na mszy pożegnalnej.
Heidi Schlumpf, redaktor naczelna National Catholic Reporter, nazwał go nadzwyczajny homilista, komik, miłośnik opery i Chicago White Sox oraz uzdrowiciel zranionych dusz.
Kiedy ludzie mówili księdzu Kenneally'emu, że jest popularny, odpowiadał żartobliwie: Wszyscy, którzy naprawdę mnie nienawidzili, odeszli.
Syn irlandzkich imigrantów, dorastał w Humboldt Park. Jego matka Mary Joyce pochodziła z Balla w hrabstwie Mayo, a jego ojciec William z Ballyporeen w hrabstwie Tipperary. Młody Bill uczęszczał do Maternity B.V.M. szkoła podstawowa i seminarium przygotowawcze Quigley oraz University of St. Mary of the Lake/Mundelein Seminary.
W 1961 otrzymał święcenia kapłańskie z rąk kardynała Alberta Meyera. Przez lata służył w kościołach, w tym w kościele św. Pawła od Krzyża w Park Ridge, św. Edmunda w Oak Park i św. Mikołaja w Evanston. W Chicago służył w kościele św. Teresy od Dzieciątka Jezus i Niepokalanego Poczęcia. Został proboszczem w kościele św. Gertrudy w 1984 roku. Po przejściu na emeryturę pomagał w parafii św. Barnaby w Beverly.
Bill zawsze szukał sposobów na powitanie, powiedział Horan.
Odwiedzał ludzi w szpitalu i pojawiał się w domach ludzi, jeśli słyszał, że mają depresję.
Zawsze sprawdzał: „Jak się masz, jak chcesz się zaangażować?”, powiedział Horan.
Pewnego razu, stojąc na stopniach swojego kościoła po mszy, powitał mężczyznę ubranego w olśniewające szaty swojej rodzimej Nigerii słowami: To właśnie chciałem ubrać!
Horan powiedział, że lubił słuchać NPR i oglądać teatr na Stratford Festival w Ontario w Kanadzie.
Oprócz swojego siostrzeńca Jana, wielebny Kenneally przeżył swoich siostrzeńców Krzysztofa, Marka i Mateusza.
Opowiadał o atrybutach, które chciałby zobaczyć u arcybiskupa w książce Claire Bushey z 2012 roku An Irrepressible Hope: Notatki od katolików z Chicago.
Wielebny Kenneally powiedział, że chce kogoś, kto uważa Chicago za dom, a nie Rzym; kto chodzi na nasze sztuki teatralne, filmy i symfonie, lubi hot dogi i pizzę; i nie lubi zmęczonych pobożności. Ale przede wszystkim potrzebujemy arcybiskupa, który zechce zrobić skok wiary przez okno, spędzając dwa lub trzy dni w każdej parafii, mieszkając na plebanii, spotykając się z pracownikami, gromadząc lud. I tak, powinien wyprowadzać psa z parafii. To dobre dla serca.
Taqsam: