Pentagon odwraca się, nazywa śmiertelnym błędem strajku w Kabulu

Melek Ozcelik

Generał piechoty morskiej Frank McKenzie, szef Dowództwa Centralnego USA, przeprosił za błąd i powiedział, że Stany Zjednoczone rozważają wypłatę zadośćuczynienia rodzinie ofiar.



30 sierpnia 2021 r. na ekranie pojawia się zdjęcie z akt gen. Frank McKenzie, dowódca Centralnego Dowództwa Stanów Zjednoczonych, gdy przemawia z bazy sił powietrznych MacDill w Tampa na Florydzie, gdy mówi o Afganistanie podczas wirtualnej odprawy moderowanej przez Rzecznik Pentagonu John Kirby w Pentagonie w Waszyngtonie.

30 sierpnia 2021 r. na ekranie pojawia się zdjęcie z akt gen. Frank McKenzie, dowódca Centralnego Dowództwa Stanów Zjednoczonych, gdy przemawia z bazy sił powietrznych MacDill w Tampa na Florydzie, gdy mówi o Afganistanie podczas wirtualnej odprawy moderowanej przez Rzecznik Pentagonu John Kirby w Pentagonie w Waszyngtonie. Pentagon wycofał się z obrony przed atakiem dronów, który zabił wielu cywilów w Afganistanie w zeszłym miesiącu, ogłaszając w piątek, 17 września, że ​​wewnętrzny przegląd wykazał, że w ataku zginęli tylko cywile, a nie ekstremiści Państwa Islamskiego, jak początkowo sądzono.



AP

WASZYNGTON – Pentagon wycofał się z obrony przed atakiem dronów, który zabił wielu cywilów w Afganistanie w zeszłym miesiącu, ogłaszając w piątek, że przegląd ujawnił, że w ataku zginęli tylko cywile, a nie ekstremiści Państwa Islamskiego, jak początkowo sądzono.

Strajk był tragicznym błędem, powiedział na konferencji prasowej Pentagonu generał piechoty morskiej Frank McKenzie, szef Dowództwa Centralnego USA.

McKenzie przeprosił za błąd i powiedział, że Stany Zjednoczone rozważają wypłatę zadośćuczynienia rodzinie ofiar. Powiedział, że decyzja o uderzeniu w białą Toyotę Corolla sedan, po wielogodzinnym śledzeniu go, została podjęta w szczerym przekonaniu – opartym na standardach uzasadnionej pewności – że stanowi bezpośrednie zagrożenie dla sił amerykańskich, które zabezpieczały lotnisko w Kabulu. Uważa się, że samochód miał w bagażniku materiały wybuchowe, powiedział.



Przez kilka dni po strajku 29 sierpnia urzędnicy Pentagonu twierdzili, że przeprowadzono go prawidłowo, mimo że zginęło 10 cywilów, w tym siedmioro dzieci. Organizacje prasowe później podniosły wątpliwości co do tej wersji wydarzeń, informując, że kierowca docelowego pojazdu był długoletnim pracownikiem amerykańskiej organizacji humanitarnej i powołując się na brak dowodów na poparcie twierdzenia Pentagonu, że pojazd zawierał materiały wybuchowe.

Nalot był ostatnim z amerykańskiej wojny, która zakończyła się tak, jak zaczęła się w 2001 roku – z talibami u władzy w Kabulu. Szybkość, z jaką talibowie opanowali kraj, zaskoczyła rząd USA i zmusiła go do wysłania kilku tysięcy żołnierzy na lotnisko w Kabulu w celu pospiesznej ewakuacji Amerykanów, Afgańczyków i innych. Ewakuacja, która rozpoczęła się 14 sierpnia, przebiegała pod niemal nieustanną groźbą ataku ze strony afgańskiego oddziału ugrupowania Państwa Islamskiego.

McKenzie, który nadzorował operacje wojskowe USA w Afganistanie, w tym ostateczną ewakuację sił amerykańskich i ponad 120 000 cywilów z lotniska w Kabulu, złożył kondolencje rodzinie i przyjaciołom zabitych.



Jestem teraz przekonany, że aż 10 cywilów, w tym do siedmiorga dzieci, zginęło tragicznie w tym strajku, powiedział McKenzie. Co więcej, oceniamy teraz, że jest mało prawdopodobne, aby pojazd i ci, którzy zginęli, byli powiązani z ISIS-K lub stanowili bezpośrednie zagrożenie dla sił amerykańskich – dodał, odnosząc się do afgańskiego oddziału ugrupowania Państwa Islamskiego.

Sekretarz obrony Lloyd Austin w pisemnym oświadczeniu przeprosił za to, co nazwał strasznym błędem.

Teraz wiemy, że nie było żadnego związku między kierowcą pojazdu a grupą Państwa Islamskiego, a działania kierowcy tego dnia były całkowicie nieszkodliwe i wcale nie związane z nieuchronnym zagrożeniem, z którym mieliśmy do czynienia, powiedział Austin.



Gen. Mark Milley, przewodniczący Połączonych Szefów Sztabów, powiedział dziennikarzom dwa dni po ataku, że wydaje się, że był to słuszny strajk i że przynajmniej jedna z zabitych była pośrednikiem dla afgańskiego oddziału ugrupowania Państwa Islamskiego, które 26 sierpnia zabił 169 afgańskich cywilów i 13 amerykańskich żołnierzy w zamachu samobójczym na lotnisku w Kabulu.

Po piątkowych uwagach McKenziego Millley wyraził ubolewanie.

To straszna tragedia wojenna i boli serce, powiedział Millley dziennikarzom podróżującym z nim po Europie. Zależy nam na pełnej przejrzystości tego incydentu.

W dynamicznym środowisku wysokiego zagrożenia dowódcy na miejscu mieli odpowiednie uprawnienia i mieli uzasadnioną pewność, że cel był prawidłowy, ale po głębszej analizie po uderzeniu nasz wniosek jest taki, że zginęli niewinni cywile – dodał Millley.

Relacje rodziny ofiar, dokumenty kolegów widziane przez The Associated Press oraz scena w domu rodzinnym — gdzie samochód Zemeraia Ahmadiego został trafiony pociskiem Hellfire, gdy wjeżdżał na podjazd — wszystkie przedstawiały obraz rodziny którzy pracowali dla Amerykanów i starali się o wizy do Stanów Zjednoczonych, obawiając się o swoje życie pod rządami Talibów.

Rodzina powiedziała, że ​​kiedy 37-letni Zemerai, sam w swoim samochodzie, podjechał pod dom, zatrąbił. Jego 11-letni syn wybiegł, a Zemerai pozwolił chłopcu wsiąść i wjechać samochodem na podjazd. Inne dzieci wybiegły oglądać, a pocisk Hellfire spalił samochód, zabijając siedmioro dzieci oraz dorosłego syna i siostrzeńca Zemerai.

Amnesty International, grupa pomocy humanitarnej, nazwała przyznanie się armii amerykańskiej do błędu dobrym pierwszym krokiem.

Stany Zjednoczone muszą teraz zobowiązać się do pełnego, przejrzystego i bezstronnego dochodzenia w sprawie tego incydentu, powiedział Brian Castner, starszy doradca ds. sytuacji kryzysowych w Amnesty International. Każdy podejrzany o odpowiedzialność karną powinien być ścigany w sprawiedliwym procesie. Osoby, które przeżyły i rodziny ofiar, powinny być informowane o postępach śledztwa i otrzymywać pełne zadośćuczynienie.

Taqsam: