Niech politycy wiedzą, że poważnie podchodzimy do zmian

Melek Ozcelik

To jest prawdziwa okazja. Spór nie dotyczy tego, czy stać nas na plan Build Back prezydenta Bidena. Chodzi o to, czy jesteśmy tak głupi, że tego nie robimy.



Prezydent Joe Biden salutuje, schodząc z Marine One na południowym trawniku Białego Domu 11 października 2021 r.



AP Zdjęcia

W Waszyngtonie zbliża się wielka debata na temat programu prezydenta Bidena „Buduj się lepiej”. Wkrótce zostanie rozwiązany — w taki czy inny sposób.

Większość Amerykanów, którzy ciężko pracują, martwią się pandemią, boją się o swoje dzieci w szkole i mają problemy z planowaniem w tych niespokojnych czasach, nie ma ani czasu, ani wiary, by zwracać uwagę na pozerstwa polityków.

Tym razem jednak ważne jest, aby zrozumieć, o co toczy się gra. Prasa koncentruje się na debacie na temat niewyobrażalnie dużych liczb — 3,5 biliona dolarów w porównaniu z 1,5 biliona dolarów, a rachunek za infrastrukturę o wartości 550 miliardów dolarów w porównaniu z rachunkiem pojednawczym o wartości 3,5 miliarda dolarów. Ale to nie jest debata o liczbach. To spór o moralność, o to, jakim jesteśmy krajem i jakim krajem chcemy być.



Dogłębne relacje polityczne, analizy sportowe, recenzje rozrywkowe i komentarze kulturalne.

Dolary to najmniej interesująca rzecz w planie Bidena. Przekonujące jest to, że odpowiada na pilne potrzeby i oferuje działanie. Pomoc dla rodzin z dziećmi, która zmniejszyłaby liczbę dzieci żyjących w ubóstwie o połowę. Płatny urlop rodzinny, aby pracujące matki i ojcowie mieli czas na opiekę nad dziećmi lub rodziną w czasie choroby. Ważne kroki, aby opieka przedszkolna była przystępna, aby młode pary nie bały się posiadania dzieci, a matki i ojcowie mogli sobie pozwolić na pracę.

Bezpłatna szkoła społeczna i zaawansowane szkolenie, dzięki czemu młodzi ludzie mogą sobie pozwolić na pójście na studia bez względu na dochody rodziców. Ubezpieczenie Medicare na koszty dentystyczne, oko i słuchu, aby seniorzy mogli sobie pozwolić na leczenie, którego potrzebują. Niższe koszty leków na receptę, abyśmy mogli sobie pozwolić na leki, których potrzebujemy, a rząd może zaoszczędzić miliardy, które w przeciwnym razie zostałyby oszukane przez firmy farmaceutyczne. Pierwsza skromna zaliczka na pokrycie rzeczywistych, obecnych i rosnących kosztów ekstremalnych warunków pogodowych i zmian klimatycznych.



To jest prawdziwa okazja. Nie chodzi o to, czy możemy sobie na to pozwolić, ale o to, czy jesteśmy tak głupi, żeby tego nie robić. Przeciwnicy skupiają się na cenie, ponieważ nie mają odwagi argumentować przeciwko konieczności szalenie popularnych reform.

Nie wiemy, co się stanie. Podział 50-50 w Senacie i czterogłosowy margines Demokratów w Izbie, wraz z jednomyślną republikańską przeszkodą, oznaczają, że Demokraci muszą się zjednoczyć, aby cokolwiek zrobić. To pozwala bogatym i korporacjom skoncentrować swój legion lobbystów i miliony w kampaniach reklamowych na garstce polityków.

Joe Manchin, jeden z najbardziej znanych frajerów, powiedział jedno, co jest prawdziwe: jeśli Demokraci chcą zmiany, wybierz więcej liberałów (czytaj reformatorów z uczciwością). Aby temu zapobiec, republikanie w stanach w całym kraju uchwalają prawa, które utrudniają głosowanie, szczególnie dla młodych, kolorowych i niedołężnych. I upoważniają ustawodawców w kontrolowanych przez siebie stanach do obalenia wyników wyborów, jeśli nie podoba im się wynik. To dobry powód, dla którego eksperci twierdzą, że Demokraci prawdopodobnie stracą miejsca w Izbie i Senacie w połowie kadencji w przyszłym roku.



Program republikański i prognozy ekspertów opierają się na zwykłym biznesie i na rozproszonym elektoracie o niskiej frekwencji, który można łatwo wyłączyć, utrudniając głosowanie.

W tym założeniu tkwi nasza moc. Jak nauczył nas dr King, możemy zmobilizować się i głosować w dużej liczbie, aby nauczyć ich, jaki jest koszt ich zniewagi. Możemy wybrać nowe, duże większości reformatorskie, które nie mogą po prostu przyjąć agendy „Odbuduj lepszy, ale wyjść poza nią, by zająć się nierównością i niesprawiedliwością, fundamentalistycznym bałwochwalstwem rynkowym, sfałszowanym systemem, który zawodzi większość Amerykanów.

W prawyborach i wyborach powszechnych możemy wybierać reformatorów zamiast skorumpowanych, tych, którzy reprezentują swoich wyborców, a nie tych, którzy służą ich darczyńcom.

To może zacząć się teraz. Na kampusach młodzi ludzie gromadzą się na zajęciach i na mecze piłki nożnej, ale rejestrowaliby się i głosowali, gdyby znali stawki. Powinni móc głosować w miejscu, w którym obecnie mieszkają, i otrzymywać pocztę, która teraz znajduje się w ich kampusie uniwersyteckim. Pracujący i biedni ludzie mogą zapewnić sobie rejestrację i wiedzieć, gdzie głosować, gdy zmienią się zasady. Rodzice i nauczyciele mogą się wzajemnie informować o możliwości realnej zmiany.

W 2020 roku frekwencja wyborców obu partii przekroczyła wszelkie oczekiwania. Powinniśmy już teraz zacząć dawać do zrozumienia politykom, że zostaną nagrodzeni za prowadzenie, a nie utrudnianie, zmiany, której potrzebujemy.

Wyślij listy do list@suntimes.com .

Taqsam: