Przesunięcie kandydatki Trumpa na stanowisko sędziego Ruth Bader Ginsburg w Sądzie Najwyższym Stanów Zjednoczonych przez Senat teraz, na kilka tygodni przed listopadowymi wyborami, byłoby ostatecznym aktem hipokryzji i zdrady ze strony GOP.
Wiadomość o śmierci sędzi Ruth Bader Ginsburg miała zaledwie kilka godzin w piątek, zanim przywódca większości w Senacie Mitch McConnell ogłosił, że zrobi wszystko, co w jego mocy, aby potwierdzić jej zastępstwo w Sądzie Najwyższym – niezależnie od tego, kogo wybierze prezydent Donald Trump – przed listopadowymi wyborami.
Na co każdy, kto ma odrobinę uczciwości intelektualnej, może tylko powiedzieć: nie waż się.
Nasz naród, jak piszemy późnym piątkowym wieczorem, jest 45 dni od wyborów 3 listopada. Amerykanie mają sześć tygodni i trzy dni od wyboru kolejnego prezydenta i nowego Senatu.
Wrzucenie kandydata Trumpa do sądu najwyższego przez Senat teraz, w ostatnich tygodniach pierwszej kadencji dewastująco dzielącego, samolubnego i niepopularnego prezydenta, byłoby ostatecznym aktem zdrady ze strony Partii Republikańskiej, która dawno temu sprzedała swoją dusza w służbie celu politycznego.
Jeśli GOP odważy się przez to przejść, zasługuje na to, by już nie istnieć. Na pewno nie jako partia narodowa. Każdy Republikanin kandydujący do Senatu lub Izby Reprezentantów 3 listopada powinien zostać przegłosowany. Nawet najbardziej rozsądny kandydat republikanów powinien dostać but — tylko za to, że trzyma się w złym towarzystwie.
Partia Republikańska w końcu i bezpowrotnie zasłuży na przeniesienie do historii.
Demokraci byliby oburzeni. Niezależni też. Podobnie jak te cenne mamusie z przedmieść, używając przestarzałej etykiety Trumpa, które on i jego partia tak bardzo muszą zdobyć. Można się założyć, że obraził ich śmiało rasistowski apel Trumpa – niebezpieczni Czarni chcą się wprowadzać i niszczyć swoje miasta. Parodia procesu powoływania Sądu Najwyższego może być ostatnią kroplą.
Tłumy republikanów noszących karty również byłyby zbulwersowane. Liczyć na to. Wiesz: wszyscy ci dobrzy ludzie, którzy zostali wychowani, by gardzić hipokryzją.
Gdyby republikański senat w 2016 r. odmówił przez prawie sześć miesięcy przyjęcia do Sądu Najwyższego nominacji prezydenta Baracka Obamy, sędziego Merricka Garlanda — ponieważ zbliżały się wybory — to byłoby nie do obrony. nominacja przed listopadowymi wyborami.
Co w zamian powinni teraz robić Amerykanie? Wziąć oddech. I zebranie się razem, by opłakiwać śmierć naprawdę wspaniałej Amerykanki, Ruth Bader Ginsburg.
Powinniśmy odłożyć na bok nasze różnice.
Właśnie to zrobiła sama sędzia Ginsburg w 2016 roku, kiedy zmarł jej najlepszy kumpel na dworze, sędzia Antonin Scalia.
W Ginsburgu i Scalii nie moglibyście znaleźć dwóch sędziów Sądu Najwyższego, którzy byliby bardziej różni w poglądach politycznych. Ona, zagorzały liberał. On, zagorzały konserwatysta. Walczyli na boisku przez ponad 22 lata.
Ale kłócili się w duchu sprawiedliwości. Byli przyjaciółmi do końca. Oni na wakacjach razem.
Tęsknimy za tym duchem wspólnoty w Ameryce. Nigdy nie było tak realne, jak kiedyś myśleliśmy. Teraz to widzimy. Nie było po prostu radia, polemiki z telewizją kablową, internetowego trolla ani szerzącego nienawiść blogera w piwnicy, który mógłby namieszać w naszych umysłach i nas podkręcić. Wtedy trudniej było przewracać skały.
Będziemy tęsknić za sędzią Ginsburgiem, pionierką feministyczną ikoną, która przez całe życie walczyła o sprawiedliwość. Pracowała nad poszerzeniem kręgu. Pracowała nad uczynieniem Ameryki bardziej sprawiedliwą.
RBG to amerykańska historia: córka i wnuczka rosyjskich imigrantów żydowskich, którzy dorastali na Brooklynie, oraz uczeń uczęszczający do zwykłego publicznego liceum z nazwiskiem prezydenta — Jamesa Madisona. Przeszła przez Uniwersytet Cornell, a następnie szkołę prawniczą na Harvardzie i Columbii.
Śledzenie gwiezdnej kariery Ginsburga oznaczało zrozumienie, że to wszystko, czego chciała dla każdego z nas, bez względu na kolor skóry czy okoliczności. Mieć takie same szanse, jakie miała – bez konieczności przełamywania tylu barier.
RBG był Amerykaninem, do którego powinniśmy aspirować.
Opłakujmy jej śmierć — i nie róbmy nic więcej.
Wyślij listy do list@suntimes.com .
Taqsam: