Libańscy urzędnicy nie zdołali ochronić mieszkańców podczas wybuchu w porcie, mówi grupa ds. praw

Melek Ozcelik

W raporcie z zeszłorocznego masowego wybuchu Human Rights Watch powiedział, że ci sami urzędnicy próbują teraz udaremnić śledztwo. Wezwał do nałożenia ukierunkowanych sankcji na zamieszanych urzędników i międzynarodowego śledztwa.



Kamera z drona rejestruje scenę po wybuchu w porcie morskim w Bejrucie w Libanie. Wybuch z 4 sierpnia 2020 r. w porcie w Bejrucie przedarł się przez miasto o 18:07, niszcząc całe dzielnice.

Kamera z drona rejestruje scenę po wybuchu w porcie morskim w Bejrucie w Libanie. Wybuch z 4 sierpnia 2020 r. w porcie w Bejrucie przedarł się przez miasto o 18:07, niszcząc całe dzielnice.



Powiązana prasa

BEJRUT — Wysocy urzędnicy libańscy wiedzieli o ryzyku stwarzanym przez wysoce wybuchowe materiały przechowywane przez lata w porcie w Bejrucie i nie zrobili nic, aby chronić przed tym społeczeństwo, poinformowała we wtorek międzynarodowa grupa praw człowieka.

W raporcie z zeszłorocznego masowego wybuchu Human Rights Watch powiedział, że ci sami urzędnicy próbują teraz udaremnić śledztwo. Wezwał do nałożenia ukierunkowanych sankcji na zamieszanych urzędników i międzynarodowego śledztwa.

Raport pojawia się, gdy Liban mija rok od przerażającego wybuchu z 4 sierpnia, który przetoczył się przez Bejrut, zabijając co najmniej 214 osób, raniąc ponad 6000 i niszcząc lub uszkadzając tysiące domów i firm. Wybuch poprzedził ogromny pożar magazynu portowego po detonacji setek ton niewłaściwie składowanych azotanów amonu.



Rok później dochodzenie nie ma jeszcze odpowiedzi na pytania, takie jak kto zlecił wysyłkę chemikaliów i dlaczego urzędnicy zignorowali powtarzające się wewnętrzne ostrzeżenia o ich niebezpieczeństwie.

W 650-stronicowym raporcie zatytułowanym Zabili nas od środka, nowojorska grupa opublikowała dziesiątki dokumentów i wymiany zdań między libańskimi urzędnikami na temat azotanów amonu przechowywanych w porcie przez prawie sześć lat.

W raporcie stwierdzono, że działania i zaniechania władz libańskich stwarzają nieuzasadnione ryzyko życia, dodając, że zgodnie z międzynarodowym prawem dotyczącym praw człowieka, brak działań państwa w celu zapobieżenia przewidywalnym zagrożeniom życia stanowi naruszenie prawa do życia.



Ponadto Human Rights Watch powiedział, że dowody zdecydowanie sugerują, że niektórzy urzędnicy rządowi przewidzieli możliwe zniszczenia spowodowane obecnością azotanu i milcząco zaakceptowali ryzyko. Dodał, że zgodnie z prawem krajowym może to być równoznaczne z zabójstwem z prawdopodobnym zamiarem i/lub zabójstwem nieumyślnym.

Raport wymienia wysokich rangą przywódców, w tym prezydenta Michela Aouna, ówczesnego premiera Hassana Diaba, byłego szefa armii libańskiej, wyższych urzędników bezpieczeństwa i kilku ministrów, którzy zostali poinformowani o ryzyku stwarzanym przez azotany w środku gęsto zaludnionego handlu i dzielnicy mieszkalnej, ale nie podjął niezbędnych działań w celu ochrony społeczeństwa.

Libańscy urzędnicy przyznali, że wiedzieli o azotanach i albo twierdzą, że zajęli się tą sprawą, gdy się o tym dowiedzieli, albo twierdzą, że nie, ponieważ nie podlegało to ich jurysdykcji.



Human Rights Watch stwierdziła, że ​​brak niezawisłości sądów, nałożony przez konstytucję immunitet dla urzędników wysokiego szczebla oraz szereg błędów proceduralnych i systemowych w dochodzeniu krajowym sprawiły, że nie jest w stanie wiarygodnie wymierzyć sprawiedliwość.

Ci, którzy przeżyli wybuch i rodziny ofiar, wzywają do międzynarodowego śledztwa, twierdząc, że brakuje im wiary w libański system sądowniczy. Human Rights Watch twierdzi, że argumenty za międzynarodowym śledztwem tylko się wzmocniły.

Aya Majzoub, badaczka Libanu w Human Rights Watch, powiedziała, że ​​wszystkie osoby wymienione w raporcie wiedziały o niebezpieczeństwach stwarzanych przez materiał i były zobowiązane do działania i nie działały zgodnie z prawem międzynarodowym.

To poważne naruszenie praw człowieka. To pogwałcenie jednego z najbardziej podstawowych praw, prawa do życia, powiedziała Associated Press.

Rhosus, statek przewożący 2750 ton azotanu amonu do Libanu w 2013 roku, miał płynąć z gruzińskiego portu Batumi nad Morzem Czarnym i zmierzać do mozambickiego portu Beira.

Zatrzymał się w Bejrucie, aby spróbować zarobić dodatkowe pieniądze, przejmując kilka ciężkich maszyn. Ale ten dodatkowy ładunek okazał się zbyt ciężki dla Rhosusa i załoga odmówiła przyjęcia go. Rhosus został wkrótce skonfiskowany przez władze libańskie za nieuiszczenie opłat portowych i nigdy więcej nie opuścił portu.

Human Rights Watch powiedział, że pozostają pytania, czy przesyłka miała dotrzeć do Mozambiku, czy też Bejrut był od początku zamierzonym miejscem docelowym. Stwierdzono, że dostępne dowody wskazują również, że wiele władz libańskich dopuściło się co najmniej karnego zaniedbania zgodnie z libańskim prawem w zakresie obsługi ładunku Rhosus.

W zeszłym miesiącu główny sędzia śledczy Libanu, Tarek Bitar, ogłosił, że zamierza ścigać starszych polityków oraz byłych i obecnych szefów bezpieczeństwa w tej sprawie, i poprosił o zgodę na ich ściganie.

Osoby wymienione w śledztwie – w tym ustępujący premier, prawodawcy i najwyżsi generałowie – jak dotąd nie pojawili się w prokuraturze, powołując się na to, że albo mają immunitet jako posłowie, albo potrzebują specjalnego zezwolenia premiera lub ministra spraw wewnętrznych pojawić się.

Również we wtorek Światowy Program Żywnościowy poinformował, że obecnie wspiera jedną na sześć osób w kraju, więcej niż kiedykolwiek w jego historii, ponieważ kryzys gospodarczy w Libanie pogrążył miliony w ubóstwie. WFP poinformowało, że zwiększyło swoją pomoc, aby dotrzeć do 1,4 miliona ludzi w Libanie dzięki wsparciu żywnościowemu i pieniężnemu.

Taqsam: