„Kocham cię, tatusiu” Louisa C.K.: Imponujące, ale niemożliwe do podziwiania

Melek Ozcelik

Rose Byrne i Louis C.K. w „Kocham cię, tatusiu”. | SAD



I Love You, Daddy Louisa C.K. to jeden z najbardziej niepokojących filmów, których nigdy nie zobaczysz.



W zeszły czwartek, tuż przed tym, jak New York Times ujawnił historię, w której pięć kobiet opowiadało historie o niewłaściwym postępowaniu seksualnym Louisa C.K. (kto potwierdziłby te historie następnego dnia), firma dystrybucyjna The Orchard odwołała premierowe wydarzenie, które miało się odbyć w nowojorskim Paris Theatre.

Można sobie wyobrazić, że Louis C.K. szczególnie zależało mu na tej konkretnej premierze, biorąc pod uwagę, że kocham cię, tatuś jest pod pewnym względem hołdem dla filmów Woody'ego Allena - i to właśnie przed Paris Theatre Alvy Singer wyczarował Marshalla McLuhana w słynnym sporze w kolejce. scena w Annie Hall.

Dzień po odwołaniu premiery The Orchard (który wydał 5 milionów dolarów na zakup czarno-białej, pół-romantycznej komedii) ogłosił, że nie posuwa się naprzód z limitowaną premierą filmu 17 listopada.



I tak, zgodnie z jakże wątpliwą tradycją niesławnej klęski holokaustu Jerry'ego Lewisa Dzień, w którym płakał klaun, film pisarza, reżysera, montażysty i gwiazdy Louisa C.K. zostanie zasadniczo zamknięty w skarbcu i nigdy więcej nie będzie oglądany. (Chociaż w dzisiejszym świecie cyber-hakerskim, nie postawiłbym na to, że pirackie kopie pojawią się w Internecie.)

Zanim zacząłem wyświetlać I Love You, Daddy, projekt wydawał się już skazany na zagładę. Dlatego nie piszę recenzji w standardowym formacie, od jednej do czterech gwiazdek.

Jednakże. Biorąc pod uwagę, że film rzucił nam wyzwanie, abyśmy oddzielili artystę od sztuki, mimo że wydarzenia w świecie rzeczywistym uniemożliwiały to, chciałbym powiedzieć, dlaczego naprawdę, naprawdę, NAPRAWDĘ mądra decyzja The Orchard to szarpnięcie tego film, zanim dotarł na publiczną linię startu.



•••

Nie powinieneś mówić takich rzeczy o kimś, o kim właśnie słyszysz historie. Jego życie prywatne to niczyja sprawa. – postać Louisa C.K. w I Love You, Daddy, broniąca reżysera weterana z co najmniej wątpliwą przeszłością.

Kocham cię, tatusiu to imponujący technicznie film — nie tylko hołd złożony Allenowi (i jego Manhattanowi), ale nakręcony prawie jak musical bez piosenek. Bogata, czarno-biała kinematografia; piękne komplety; bujna partytura przypominająca musicale z lat 30. i 40. XX wieku; nawet napisy końcowe, z aktorami, którzy wydają się przełamywać czwartą ścianę i przyznać, że kłaniają się… wszystko bardzo dobrze zrobione.



A wszystko to pozbawione sensu przez charakterystyczny smród przerażającego, narcyzmu i hipokryzji, przenikający tę historię.

Louis C.K. gra Glena, niezwykle popularnego showrunnera telewizyjnego i rozwiedzionego ojca 17-letniej córki o imieniu China (Chloe Grace Moretz).

Najpierw widzimy Chiny, gdy wchodzi do salonu w rozległej kamienicy swojego ojca, gdy jej tata rozmawia ze swoim kumplem, wulgarnym komiksem o imieniu Ralph (Charlie Day). Chiny noszą bikini. Włóczy się wokół, dzwoniąc do ojca Tatusiem i wysuwając żądania bogatej dziewczynie. W żadnym momencie nikt nie wspomina, jak dziwne jest, że ta dziewczyna jest w bikini, w nocy, w domu, przed ojcem i jego przyjacielem.

Glen ponownie odgrywa główną rolę w swoim najnowszym serialu telewizyjnym i daje rolę Grace Rose Byrne, w dużej mierze dlatego, że interesuje go umawianie się z Grace.

Aby zaimponować córce, Glen zabiera Chiny na przyjęcie do domu Grace. Tam dostrzegają bohatera Glena: niejakiego Leslie Goodwin (John Malkovich), legendarnego pisarza-reżysera, który wyraźnie bazuje na Woodym Allenie.

Czy on nie molestuje dzieci? mówi Chiny.

To tylko plotka! odpowiada jej ojciec.

Niedługo potem 68-letnia Leslie angażuje się w sprawy 17-letniej Chin, podczas gdy Glen niepokoi się i martwi, ale nie robi nic, by interweniować (chociaż nie ma problemu z gniewnym oskarżaniem córki o feminizm i mówieniem jej, że nic nie wie o walki o równość).

Każdy z głównych męskich postaci w I Love, You Daddy wydaje się reprezentować różne aspekty bycia Louisa C.K.

Jest oczywiście Glen — utalentowany, schlubny, cyniczny, co prawda trudny pisarz, który nie mrugnie okiem na wykorzystywanie swojego statusu showbiznesu do rozwijania swoich seksualnych i/lub romantycznych zainteresowań.

Jest Leslie, głęboko utalentowany geniusz, którego ścigają plotki i historie o wątpliwym zachowaniu i prawdopodobnie przestępczej napaści seksualnej. Ach, ale jego sztuka jest jego sztuką, prawda?

A potem jest Ralph Charliego Daya, ostry komiks.

Z biegiem lat Louie C.K. uczynił masturbację centralnym tematem w swoich programach telewizyjnych, w swoich występach, nawet podczas wywiadów. W Kocham cię, tatusiu, komiks Ralph graficznie mimuje masturbację — gdy jest w biurze Glena, z jego współpracowniczką (Edie Falco) również w pokoju. Wszyscy go ignorują. Hej, to tylko Ralph, który jest Ralphem! Co zamierzasz zrobić, prawda?

W pewnym momencie Glen przeprasza byłą dziewczynę, mówiąc: przepraszam kobiety. W imieniu wszystkich mężczyzn proszę, [chciałbym] poinformować wszystkich, że jest mi bardzo przykro.

Jest to prawdopodobnie najbliższa uczciwa chwila autorefleksji w całym filmie.

Taqsam: