„Jest o co walczyć”

Melek Ozcelik

Ukraińska dyrygentka Dalia Stasevska opowiada o swoim debiucie w CSO i wizytach w ojczyźnie.

  Dyrygentka Dalia Stasevska zadebiutowała w Chicago Symphony Orchestra 8 grudnia.

Dyrygentka Dalia Stasevska zadebiutowała w Chicago Symphony Orchestra 8 grudnia. Sześć tygodni wcześniej jechała furgonetką wypełnioną zaopatrzeniem do jej rodzinnej Ukrainy.



Zdjęcie autorstwa Todda Rosenberga



Muzycy wypełniają przepaść między naszym światem niedoli a wyższą sferą wzniosłości. Wystarczy spojrzeć na Dalię Stasevską. Sześć tygodni temu jechała furgonetką wypełnioną zaopatrzeniem do rozdartej wojną Ukrainy, jej ojczyzny. W miniony weekend zadebiutowała z Chicago Symphony Orchestra, prowadząc trio koncertowe.

„To było fantastyczne” – powiedziała. „To legendarna orkiestra. Dorastałem słuchając ich nagrań”.

Urodzona w Kijowie, dorastała w Finlandii i kształciła się jako skrzypaczka. Dyrygowała na całym świecie, ale to jej pierwsza wizyta w Chicago; była wdzięczna za wywieszone niebieskie i żółte flagi.



„Amerykańskie wsparcie znaczyło tak wiele dla Ukrainy” – powiedziała. „Nie mogę tego wystarczająco podkreślić. Pierwszego dnia spacerowałem po tym mieście i zobaczyłem ukraińskie flagi. To znaczyło tak wiele.

Kiedy Rosjanie najechali na początku tego roku, Stasevska nie była pewna, czy powinna nadal dzierżyć pałeczkę.

Błąd opinii

Opinia

„Wojna bardzo zmieniła moje życie” – powiedziała. „Kiedy w lutym wybuchła wojna… właśnie jechałem poprowadzić orkiestrę z Seattle. Poważnie myślałem o odwołaniu wszystkich moich koncertów. Seattle Symphony Orchestra była dla mnie bardzo miła. Zadzwonili do mnie i zapytali: „Co możemy zrobić, żeby pomóc Ukrainie?”. To dało mi do myślenia: Nie mogę zmienić świata i zatrzymać tej wojny muzyką. Ale mogę używać ust i mówić głośno, i używać tej platformy jako własnej linii frontu”.



Ma rodzinę na Ukrainie i od początku wojny była tam dwa razy, dostarczając lekarstwa i zaopatrzenie.

„To naprawdę łamie serce, gdy się tam jedzie i widzi, jak ten kraj jest tak okaleczony” – powiedziała. „Nieopisanie łamiące serce. Miasto w workach z piaskiem. Cały czas bombardowany. Inflacja jest straszna. Ludzie nie mają pieniędzy. Trudno opisać rzeczywistość”.

Podczas swojej ostatniej wyprawy, kiedy rozdano zapasy, wiedziała, co musi zrobić.



„Zorganizowaliśmy wspólny koncert, grając tylko ukraińską muzykę klasyczną” – powiedziała. „Aby mieć chwilę normalności w miejscu, w którym nic nie jest normalne. Aby mieć ten moment, w którym nie musimy myśleć o horrorach, wystarczy przypomnieć sobie, jak to jest iść na koncert, dzielić się tym razem z muzykami i być szczęśliwym”.

Jej program CSO rozpoczął się od „Paradisfåglar II” szwedzkiego kompozytora Andrei Tarrodi, lat 41.

„Jej muzyka jest mi bardzo bliska i chciałam przywieźć do Chicago małą pamiątkę z krajów nordyckich” – powiedziała. „To coś naprawdę ważnego, by promować nowych kompozytorów”.

Nie mówiąc już o kompozytorkach, co jest rzadkością w muzyce klasycznej. Jeszcze mniej jest kobiet-dyrygentów. Spośród 25 najlepszych orkiestr w Stanach Zjednoczonych żadna nie ma kobiety jako dyrektora muzycznego. Zapytałam Stasevską o przeszkody, jakie napotyka w zawodzie zdominowanym przez mężczyzn.

„Jestem muzykiem i kocham muzykę na kawałki” – zaczęła. „Bardzo podoba mi się mój zawód, na którym zawsze się skupiałem, niezależnie od tego, jakie kamienie były na mojej drodze… To naprawdę ważna rzecz”.

Poza tym wszystko się zmienia.

„Me Too” było jedną z najważniejszych rewolucji dla kobiet na całym świecie – powiedziała. „Również dla naszej branży, ponieważ orkiestry nagle spojrzały w lustro i powiedziały:„ Chwileczkę, nie mamy wystarczającej reprezentacji kobiet wśród kompozytorów i dyrygentów ”. To zrobiło ogromną różnicę. Black Lives Matter rozszerzyło to jeszcze bardziej. Kierunek, w jakim zmierza nasza muzyka klasyczna, jest tak dobry i właściwy. Drzwi się otwierają, a branża stara się dostrzec potencjał, zobaczyć ludzi, których wcześniej nie widzieli, i inwestować w ludzi, o których wcześniej nie myśleli”.

Drugim utworem w jej programie CSO był „Koncert skrzypcowy D-dur op. 35”, arcydzieło Czajkowskiego odrzucone kiedyś jako „nie do zagrania”. Artysta-rezydent CSO, Hilary Hahn, zagrał to znakomicie w sobotnią noc, kiedy tam byłem. Ostatnim w programie był „Koncert na orkiestrę” Beli Bartoka, również odpowiedni dla naszego politycznego momentu, ponieważ Bartok przybył do tego kraju w 1940 roku, uciekając z Węgier podczas wcześniejszego wybuchu krwawego europejskiego szaleństwa zaborczego.

Stasevka mówił o tym, jak muzyka może odnawiać, jednoczyć i inspirować.

„Tworzenie muzyki miało sens” – powiedziała. „Codziennie mamy do czynienia z tak strasznymi wiadomościami. Muzyka jest świetnym katalizatorem. To jak bezpieczna przestrzeń do przejścia przez te emocje. Muzyka łączy nas w tej walce o demokrację, o Ukrainę. Daje nam tyle nadziei, że jest tyle dobra i jest o co walczyć”.

Taqsam: