Ile meczów może przegapić jedna drużyna? Senior DePaul Charlie Moore nie próbuje się dowiedzieć

Melek Ozcelik

Niebieskie Demony po prostu starają się mieć sezon — dowolny sezon — zanim skończy się kalendarz. Tymczasem ich przywódca stara się pozostać silny. Nie mogę zejść, powiedział. To nie jest odpowiedni czas.



Charlie Moore z DePaul w zeszłym sezonie, kiedy granie w mecze można było uznać za pewnik.



AP Zdjęcia

Charlie Moore ma do rozegrania w sobotę grę.

Przynajmniej tak myśli.

Nigdy nie wiadomo, powiedział starszy rozgrywający DePaula na dzień przed randką Blue Demons z Seton Hall w Wintrust Arena.



Przejdźmy teraz do końca: Moore, 22 lata, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że wielu jego współobywateli cierpiało bardziej i było gorzej podczas pandemii, która po prostu nie zniknie. Jest wrażliwy i troskliwy na ten temat i — czy możemy na tym poprzestać? — rozumie.

Ale, człowieku, ten sezon był jednym ciosem w brzuch dla zespołu Moore'a. Nie znaczy to, że jego twardy lider 5-11, który był graczem roku Sun-Times 2016 w Morgan Park, pozwala sobie na pokazanie swojego rozczarowania.

Nie mogę być przygnębiony ani okazywać słabości, powiedział, ponieważ teraz nie jest na to odpowiedni czas.



W tej chwili Niebieskie Demony po prostu próbują mieć sezon — dowolny sezon — zanim skończy się kalendarz.

Trzy mecze — to wszystko, co DePaul dostał w weekend, kiedy wiele drużyn w całym kraju grało już w nastolatków. Żaden harmonogram zespołu zajmującego się dużą konferencją nie został naruszony bardziej. The Blue Demons rozpoczęli sezon z około miesięcznym opóźnieniem, po tym jak ich pierwsze 10 meczów zostało odwołanych lub przełożonych. Dwa kolejne zostały przełożone w ciągu ostatniego tygodnia.

Sprawiedliwy czy nie, DePaul jest postrzegany przez niektórych jako zespół, który nie poradził sobie ze swoimi obowiązkami na froncie COVID-19. W końcu to musiało się nie powieść, prawda? Jak inaczej wytłumaczyć rzeczy w takim stopniu wymykające się spod kontroli?



To dość gorzka pigułka dla kogoś takiego jak Moore, który twierdzi, że nigdy nie miał pozytywnych testów i że wielu kolegów z drużyny może powiedzieć to samo.

Po prostu czuję, że to część życia, powiedział. Chociaż nie jest to coś, z czego jesteśmy dumni i lubimy być częścią, jest to coś, przez co musimy przechodzić każdego dnia.

Po drodze dochodziło do jednego rozczarowania. Być może najbardziej demoralizujący miał miejsce 6 grudnia, kiedy Błękitne Demony były w autobusie i miały wyjechać na arenę, aby odwiedzić stan Iowa w Wielkiej 12-Wielkiej Bitwie na Wschód. Po kilku skreślonych meczach będzie to ich debiut w sezonie, a do tego głośny. Odbyli już poranną strzelaninę i zjedli swój zespołowy posiłek. Byli podekscytowani.

Tak ciężko pracowaliśmy, powiedział Moore. W końcu się udało. Mieliśmy zagrać iw końcu pokazać całą naszą ciężką pracę.

Ale wtedy?

Wyrzucili nas z autobusu.

Ktoś w programie uzyskał wynik pozytywny. Ponownie.

W ostatni weekend St. John’s byli jeszcze bliżej – jedna marna godzina – czasu gry. Moore skończył swoją rutynę przed meczem i odpoczywał w swojej szafce, gdy kilku kolegów z drużyny jednocześnie weszło do pokoju.

O rany, usłyszał swój pomruk.

Wiedział, co to znaczy. Kolejna gra zniknęła we mgle. Jeszcze jedna okazja, by żyć marzeniem, stracona.

Niebieskie Demony wzięły prysznic i ubrały się. Zanim jednak opuścili arenę, znaleźli się na korcie. Grali w H-O-R-S-E. Mieli konkursy rzutów wolnych. Oddali więcej strzałów z połowy boiska, niż mogli zliczyć.

To było naprawdę zabawne, powiedział Moore. Fajna więź z takimi facetami. Kilka śmiechów, żartów. Czuję, że zbudowaliśmy trochę chemii.

Czy nie byłoby miło się dowiedzieć? Moore zaczął w Kalifornii i przeniósł się do Kansas, zanim skończył w DePaul, gdzie w dużej mierze wrócił do domu, aby być blisko swojego ojca Curtisa, który doznał udaru mózgu w 2015 roku. Ale mecze koszykówki – kilka z nich, najlepiej z rodziną i przyjaciółmi w obecności — miały być częścią umowy.

– Nadal fajnie jest po prostu przebywać z chłopakami – powiedział. To fajna rzecz. A koszykówka jeszcze się nie skończyła. Nie wiedziałbym, co zrobić bez koszykówki.

Sobota to dzień meczu. Wygraj lub przegraj, bycie na parkiecie będzie przyjemnością.

Miejmy nadzieję.

Taqsam: