26 zgonów w trzech amerykańskich klasztorach, gdy zakonnice mierzą się z pandemią koronawirusa

Melek Ozcelik

W klasztorze w pobliżu Detroit na COVID-19 zmarło 13 zakonnic



Kaplica Sióstr Felicjanek jest pokazana w Livonia w stanie Michigan, czwartek, 23 lipca 2020 r. Trzynaście zgonów – ponad 20% populacji klasztoru – było ogromnym poniżej dla otaczającej społeczności, w której odegrały ważną rolę. Zmarłe zakonnice miały od 69 do 99 lat; wśród nich bibliotekarz, pielęgniarka i kilku nauczycieli.



Paul Sancia/AP

LIVONIA, Michigan — W klasztorze w pobliżu Detroit na COVID-19 zmarło 13 zakonnic. Myto wynosi siedem w ośrodku dla sióstr Maryknoll w Nowym Jorku i sześć w klasztorze w Wisconsin, który obsługuje zakonnice z zanikającymi wspomnieniami.

Każda wspólnota wytrwała, choć surowe zasady dotyczące dystansu społecznego sprawiły, że solidarność wspólnotowa stała się wyzwaniem, ponieważ straty są opłakiwane.

Dozwolone były tylko małe, prywatne nabożeństwa pogrzebowe, ponieważ w kwietniu i maju w klasztorze Sióstr Felicjanek w stanie Michigan rosła liczba ofiar śmiertelnych — duchowa udręka dla zakonnic, które przeżyły.



Podczas pandemii tęskniliśmy za tym, by być z naszymi umierającymi siostrami i odprawiać nasze tradycyjne nabożeństwa, msze pogrzebowe i pogrzeb, aby się wzajemnie pocieszać, powiedziała Siostra Mary Christopher Moore, przywódczyni Sióstr Felicjanek w Ameryce Północnej.

Przez całe tygodnie zakonnice z Inflant chodziły bez Mszy św. i jadły na zmiany, tylko po jednej na stół.

Te i inne ograniczenia złagodniały w ostatnich tygodniach, ponieważ powoli wznawiane są regularne czynności.



Jednak w klasztorze Our Lady of the Angels w Greenfield w stanie Wisconsin, który zapewnia opiekę pamięci zakonnic Sióstr Szkolnych św. Franciszka i Sióstr Szkolnych de Notre Dame, obowiązują surowe zasady dystansu społecznego.

Prawie wszystkie działania społeczne zostały zawieszone od marca, a 40 pozostałych mieszkańców nie może przyjmować gości, powiedział Michael O’Loughlin, dyrektor ds. komunikacji Sióstr Szkolnych św. Franciszka.

Zmiany są mylące dla sióstr — utrata ich działalności religijnej była bardzo trudna, bez Mszy św. i codziennego Różańca w kaplicy, powiedział. Nie rozumieją wirusa i mają trudności z pozostaniem zamkniętym w swoich pokojach.



W centrum Maryknoll Sisters w Ossining w stanie Nowy Jork, podobnie jak w klasztorze Greenfield, w ostatnich tygodniach nie było żadnych nowych przypadków koronawirusa.

Dzięki Bogu wszystko jest stabilne, powiedziała rzeczniczka Maryknoll, Chelsea Lopez. Powiedziała, że ​​177 sióstr nadal tam mieszka i przestrzega zalecanych przez urzędników służby zdrowia protokołów dotyczących dystansu społecznego.

Pod kilkoma ważnymi względami klasztory mają takie same słabości zdrowotne jak domy opieki, sektor najbardziej dotknięty w USA pod względem zgonów z powodu COVID-19. W wielu przypadkach ich populacje są starsze i mieszkają blisko siebie.

Zdajemy sobie sprawę, że nasz wspólny styl życia czyni nas, wraz z innymi wspólnotami religijnymi, celem tego wirusa, przyznała w maju Siostra Mary Christopher.

Według Siostry Mary Christopher w Liwonii niektóre zakonnice, które przeżyły infekcję COVID-19, nadal odczuwały osłabienie i problemy z oddychaniem. Chociaż wznowiono osobiste Msze św., niektóre siostry nadal uczestniczą za pośrednictwem telewizji przemysłowej lub innych urządzeń elektronicznych.

13 zgonów — ponad 20% populacji klasztoru — było ogromnym ciosem dla okolicznej społeczności, w której zakonnice odgrywały ważną rolę. Zmarli byli w wieku od 69 do 99 lat; wśród nich bibliotekarz, pielęgniarka i kilku nauczycieli.

Siostry Felicjanki opiekują się ludźmi w naszej społeczności dosłownie od kołyski do grobu, powiedziała burmistrz Livonia Maureen Miller Brosnan. Teraz mamy mniej sióstr, które są dostępne do pracy w szpitalu, mniej sióstr, które są dostępne w naszych instytucjach nauczania, mniej sióstr, które są tam, które dbają o ochronę naszych dusz.

Brosnan, który w styczniu objął stanowisko burmistrza miasta liczącego około 93 000 osób, przytoczył rolę zakonnic w szkole, na uniwersytecie, w szpitalu, domu dla emerytowanych duchownych i hospicjum, a wszystko to w odległości krótkiego spaceru od ich posiadłości w Livonia.

Odpowiadają za moją edukację w szkole podstawowej, powiedziała. Wykształcili mojego męża. Wykształcili moją trójkę dzieci. Oddajemy nasze serca w ich ręce.

W kościele Matki Bożej Anielskiej w Wisconsin zakonnice, które zmarły w marcu i kwietniu, przed laty przeszły na emeryturę. Niektórzy przenieśli się do obiektu po jego otwarciu w 2011 roku.

Wśród nich była 94-letnia siostra Josephine Seier, która była z Siostrami Szkolnymi św. Franciszka od 79 lat, oraz siostra Mary Francele Sherburne, 99 lat, która przez 34 lata pracowała jako profesor języka angielskiego na Uniwersytecie Mount Mary.

Najstarsza była siostra Annelda Holtkamp, ​​lat 102, która spędziła 33 lata w klasztorze szkoły średniej św. Józefa w Kenosha w stanie Wisconsin.

Zgodnie z jej poleceniem, siostra Annelda dorastała z sześciorgiem rodzeństwa na farmie w St. Paul w stanie Iowa, idąc ponad 4 mile w każdą stronę do katolickiej szkoły, do której uczęszczała.

W wieku 20 lat wstąpiła do Sióstr Szkolnych św. Franciszka. Jej pierwsze obowiązki to praca w klasztornej pralni.

Jej ostatnie zadanie było w klasztorze Mariackim w Chilton w stanie Wisconsin, gdzie zgodnie z zakonem była znana ze swoich umiejętności hafciarskich: Mogłabym zrobić prawie wszystko, powiedziała po wygraniu wstążek na jarmarku powiatowym.

O’Loughlin pochwalił pracę personelu Matki Bożej Anielskiej, gdy pandemia zebrała swoje żniwo – pracując na dwie zmiany bez dni wolnych przez wiele tygodni.

Powiedział, że personel skoncentrował się na wszystkich aspektach opieki, a ze względu na ograniczenia musiał również sam zajmować się wysyłką i odbiorem, sprzątaniem, opieką duszpasterską, konserwacją i wsparciem technicznym. Naprawdę są bohaterami, którzy od miesięcy wykraczają poza powołanie.

Taqsam: