Najsłynniejsza scena w XIX-wiecznej powieści science-fiction Julesa Verne'a „20 000 mil podmorskiej żeglugi” obejmuje atak kałamarnicy olbrzymiej na łódź podwodną naszych bohaterów. Myślałem o tej scenie kilka razy podczas tej kuszącej, czasem spektakularnej, ale przeciążonej tematycznie adaptacji Teatru Lustra, nie tylko ze względu na oczekiwanie, jak ta wiecznie sprytna trupa ją zainscenizuje – co robi bardzo dobrze – ale dlatego, że wydaje się trafna. metafora dla próby dostosowania tej rozległej epopei w pierwszej kolejności.
To nie tylko przedstawianie morskich stworzeń. Adaptery David Kersnar i Althos Low (pseudonim Steve'a Pickeringa i jego grupy zajmującej się rozwojem adaptacji) zmagają się ze wszystkim, od tytułu (czy to Under the Sea czy Under the Seas?) po problematyczną naturę wyłącznie męskiej obsady (zmieniają się dwie główne postacie do kobiet, co działa wyjątkowo dobrze), do faktu, że 20 000 lig ma sequel zatytułowany Tajemnicza wyspa (zamieniają to w ramę dla tej historii, która stwarza wiele innych problemów, z którymi trzeba się zmagać, takie jak dokładnie, jaką historię próbują opowiedzieć), z naturą wielkiego, złożonego megalomana, kapitana Nemo (Kareem Bandealy), który zbudował ten ultra-zaawansowany okręt podwodny zarówno z powodów naukowych, jak i zemsty.
Ten ostatni numer staje się właściwie niemal wyłącznym sterownikiem tematycznym tej wersji. Łącząc oryginalną opowieść (w której szczegóły pochodzenia i motywacji Nemo pozostały niejasne) i kontynuację (gdzie wszystko zostało ujawnione), ten serial ma na celu odpowiedź na pytanie, czy Nemo jest bohaterski, czy potworny. To zmienia historię z opowieści o profesorze Morgan Aronnax (Kasey Foster) na opowieść o Nemo.
20 000 lig pod morzami
★★★
Kiedy: do 19 sierpnia
Gdzie: Lookingglass Theatre, 821 N. Michigan
Bilety: 45-80 USD
Informacje: lookingglasstheatre.org
Czas pracy: 2 godziny i 20 minut z jedną przerwą
Aronnax jest ekspertem od morza i słynną pisarką (w tej wersji jest kobietą piszącą jako mężczyzna a la George Sand, która generuje własne intrygujące napięcia), która dołącza do ekspedycji, która ma dowiedzieć się, co niszczy statki na otwartym morzu. Kiedy go znajdą i przegrają bitwę, zostaje więźniem ogromnej łodzi podwodnej Nemo, wraz ze swoją niegdysiejszą doradczynią Brigette Conseil (Lanise Antoine Shelley) i harpunnikiem Ned Landem (Walter Briggs). Uwięziona w cudach morskiego świata, które nagle widzi z bliska, Aronnax traci, a potem odzyskuje chęć ucieczki.
To tak, jakby za sto lat ktoś chciał przerobić oryginalne Gwiezdne Wojny i od samego początku postanowił skupić się na historii Dartha Vadera, a nie tylko opowiadać nam historię o młodym dorosłym Luke'u Skywalkerze i jego przygodach. To dobra historia lub historie. Jest po prostu obciążony, próbując zrobić zbyt wiele i traci z oczu oryginalny urok tego, co sprawiło, że całość była hitem. Wskazówka: nie dlatego, że doceniała zło imperializmu, chociaż je uznawała.
Najbardziej satysfakcjonujące jest wtedy, gdy przedstawienie zmaga się z bardziej bezpośrednimi wymaganiami teatralnej kreatywności. Kiedy ludzie po raz pierwszy wspinają się do łodzi podwodnej z góry, środek sceny ciągu w często pomysłowej scenografii Todda Rosenthala zaczyna się unosić. Odnosimy wrażenie, że schodzimy do zanurzonej części pojazdu, nazwanej Nautilusem.
Więc w końcu wróćmy do tego ataku kałamarnicą, który okazuje się być całkiem niesamowitą sekwencją. Widzimy gigantyczne oko zaglądające przez jedno z okien obserwacyjnych, a następnie głośne dźwięki traumy do Nautilusa, z projektantem dźwięku Rickiem Simsem przywołującym echo pogłosu metalu. A potem sam atak, który tutaj skupia się na pojedynczej gigantycznej macce, w złożonym i imponującym kawałku przerośniętej lalek (od Blaira Thomasa, Toma Lee i Chrisa Wootena) walczącego z Conseilem, z pomocą choreografki cyrkowej Sylvii Hernandez-DiStasio.
Sama scena jest zabawna, przepełniona przygodą połączoną z fantazją i godnym popisem czystej kreatywności. To bardzo przyjemne, gdy Kersnar i jego zespół projektowy i ruchowy walczą z wyobraźnią Verne'a. Niestety scena z poławiaczem pereł miała problem techniczny podczas występu prasowego, co wymagało wycięcia sekwencji. Ale co by zrobili ze spacerem po dnie oceanu, wizytą na Atlantydzie lub wielkim Maelstomie (lub wirze zagłady)? Niestety, te sceny są po prostu opowiadane, wyrzucane za burtę, aby umożliwić skupienie się na Nemo i nierozwiązywalnym rozterce jego moralności.
W końcu ten program wydaje się dobrym początkiem ze świetnymi kawałkami, które wymagają przede wszystkim bardziej spójnego poczucia zachwytu i podekscytowania wciąż nieznanym światem morskim. Poproszę, aby więcej przedstawiało fizyczny Maelstrom, a mniej skupiało się na moralnym.
Steven Oxman jest niezależnym pisarzem mieszkającym w Chicago.
Taqsam: