James Franco gra rzadkiego złoczyńcę w nowym filmie „Homefront”

Melek Ozcelik

James Franco w Homefront



ANIOŁY - James Franco gwiazdy w Homefront (otwarcie w środę) — rzadko pojawiają się w roli złoczyńcy. W filmie, Jason Statham gra owdowiałego byłego agenta DEA, który przeprowadza się do małego miasteczka na południu, aby uciec przed niebezpiecznym życiem zawodowym jako tajny agent narkotykowy i zapewnić swojej córce lepsze życie — przynajmniej tak mu się wydaje. Sprawy zaczynają się psuć, gdy postać Franco — główny lokalny lider w produkcji metamfetaminy — dowiaduje się o przeszłości Stathama i idzie za nim.



Podczas rozmowy na początku tego tygodnia Franco opowiedział, dlaczego przyjął rolę w filmie napisanym przez Sylwester Stallone, i jak udało mu się wyrzeźbić zupełnie inne życie niż większość jego kolegów z listy A.

P: Rzadko jesteś postrzegany jako złoczyńca, dlaczego ta postać Gator Bodine przemówiła do ciebie?

P: Jest czarnym charakterem filmu, ale Sly nie napisał go jako czarnego charakteru z kartonu. Właściwie jest trochę sympatyczny i może emanować urokiem – czasami. Chciałem też dać mu ludzkie potrzeby i pokazać powody, dla których robi wszystko, co robi. Myślę, że to są rzeczy, które możemy zrozumieć. Zasadniczo chce wyjść ze swojej sytuacji. Chce odnieść sukces. Chce dobrego życia. I na nieszczęście dla niego i dla postaci Jasona Stathama, aby osiągnąć swoje cele, musi w pewnym sensie wyeliminować Jasona Stathama. Szkoda również, że myśli, że może osiągnąć sukces tylko robiąc coś nielegalnego i przestępczego.



Zawsze intryguje mnie, że w zasadzie mądrzy faceci – którzy mogliby legalnie zarabiać – decydują się przejść na ciemną stronę – i szukać szybkiej ścieżki do bogactwa. To często nie kończy się dobrze, ale oferuje też wspaniałe możliwości dramatyczne do opowiadania historii.

P: Dajesz także Gatorowi rodzaj makiawelicznego aspektu. Czy fajnie było grać go w ten sposób?

O: Jasne. Pamiętaj, że postać Jasona, Phil Broker, przyjeżdża do MOJEGO miasta. To mój domowy teren. To ja pociągam za wszystkie sznurki.



P: Słynie z zupełnie innej kariery w Hollywood, w której nie tylko robisz filmy, ale uczysz, piszesz, robisz wiele bardzo osobistych niezależnych projektów. Jak to wszystko żongluje?

O: Jestem robotem. Nie, poważnie, kiedy wróciłem do szkoły jakieś siedem lat temu, nikt tak naprawdę nie myślał, że to genialny pomysł. Miałem tę karierę, która szła dobrze, a ludzie myśleli, że szkoła po prostu stanie mi na przeszkodzie – i nie pozwoli mi zaakceptować możliwości, które mogą jeszcze bardziej wzmocnić tę karierę. Ludzie pytali mnie, dlaczego chciałem to zatuszować w szkole.

Ale zdałem sobie sprawę, że jeśli chcę robić te inne rzeczy – na przykład wrócić do szkoły – będę musiał o to walczyć. Musiałam wygospodarować na to czas. I zrobiłem to i teraz ludzie rozumieją. Taki właśnie jestem teraz. I dlatego ludzie, którzy ze mną pracują, teraz to doceniają — i pomagają mi zorganizować swoje życie, uczyć, robić filmy i całą resztę.



Taqsam: