Ręcznie nabazgrana tabliczka na frontowych drzwiach Stanley's Fresh Fruit and Vegetables Monday brzmiała: Zamknięte z powodu remontu.
Ale ku przerażeniu wielu pracowników i klientów 51-letniego rynku Goose Island, to nie wydawało się prawdą.
Próbowaliśmy uzyskać finansowanie w postaci pożyczki biznesowej, aby utrzymać działalność, ale ponieważ nie przynosiło to zysków, nie mogliśmy zabezpieczyć pożyczki, powiedział Peter Panagiotaros, którego ojciec założył firmę w 1967 roku. Próbowaliśmy wszystkiego, co mogliśmy.
Robotnicy pojawili się — niektórzy przed świtem — w poniedziałek, spodziewając się rozpoczęcia swoich zmian; zamiast tego znaleźli zamknięte drzwi i tabliczkę, która również kazała im wrócić później w tygodniu, aby odebrać czeki.
Jestem naprawdę zły, bo pytaliśmy przez ostatnie sześć miesięcy, pytając, co się dzieje, dlaczego nie ma rzeczy (na półkach). Każdego dnia zamykaliśmy wcześniej, powiedziała 18-letnia kasjerka Elizabeth Garcia.
Amalia Bautista, 16-letnia pracownica, powiedziała, że pracowała na swojej zwykłej sobotniej zmianie i nie powiedziano jej nic o zamknięciu.
Nie wiedzieliśmy, że się zamkną, powiedziała. Powinniśmy otrzymać przynajmniej tydzień wypowiedzenia, jeśli mielibyśmy stracić pracę.
Dodała: Jak mam teraz znaleźć pracę w tak krótkim terminie?
Pojawiły się też dziesiątki klientów, szarpiąc zamknięte drzwi — tylko po to, by otrzymać złe wieści.
74-letni Rudolph Briseno mieszka kilkaset stóp dalej w trzypiętrowym ceglanym mieszkaniu. Przychodzi do sklepu od momentu jego otwarcia. Kuśtyka na lasce — szrapnel przebił mu nogę podczas wojny w Wietnamie.
Kupuję tutaj wszystko — banany, jabłka, winogrona — powiedział. Będę za tym tęsknić. Przychodzę tu od… zanim wszedłem do nabożeństwa.
Panagiotaros powiedział, że pamiętał, jak miał osiem lat i pomagał spłaszczać kartony w sklepie znanym z dobrych, zwłaszcza tanich produktów.
Tak się złożyło, że duże sklepy pudełkowe miały więcej pieniędzy do stracenia niż my i wytrzymały dłużej niż my, powiedział.
Własność został wystawiony na sprzedaż w zeszłym roku. Zgodnie z komunikatem prasowym wydanym wówczas przez CBRE — grupę pośrednictwa w obrocie nieruchomościami, która miała sprzedać nieruchomość, Stanley chciał wyjść z rynku i wykorzystać rosnący popyt na inwestycje. Wyglądało na to, że jest to odniesienie do pobliskiego mega-rozwoju Lincoln Yards, który niedawno otrzymał zielone światło od Rady Miasta Chicago.
W poniedziałek Keely Polczyński, agent nieruchomości, powiedział, że nieruchomość – zajmująca około dwóch akrów – pozostaje na rynku.
Mieliśmy pewne awantury i zaczęliśmy z kilkoma deweloperami, którzy mieli różne plany dotyczące strony, ale obecnie nie mamy z nikim kontraktu, powiedział Połczyński, odmawiając podania potencjalnych nabywców.
Panagiotaros powiedział jednak w poniedziałek, że zamknięcie nie było związane z Lincoln Yards.
Taqsam: