Weźmy pod uwagę indyjski stan Jharkhand – jeden z najbiedniejszych w tym kraju i posiadający największe rezerwy węgla. Jest to również najbardziej podatny stan Indii na zmiany klimatyczne.
DHANBAD, Indie — Codziennie Raju wsiada na rower i niechętnie pedałuje po świecie trochę bliżej katastrofy klimatycznej.
Każdego dnia przypina do wzmocnionej metalowej ramy swojego roweru pół tuzina worków z węglem skradzionym z kopalni. Jeżdżąc głównie w nocy, aby uniknąć policji i upału, przewozi węgiel 10 mil do handlowców, którzy płacą mu 2 dolary.
Tysiące innych robi to samo.
To było życie Raju, odkąd przybył do Dhanbad, wschodnioindyjskiego miasta w stanie Jharkhand w 2016 roku. Powodzie w jego rodzinnym regionie zdziesiątkowały tradycyjne prace rolnicze. Węgiel to wszystko, co ma.
Ziemia desperacko potrzebuje ludzi, aby przestali spalać węgiel, największe pojedyncze źródło gazów cieplarnianych, aby uniknąć najbardziej katastrofalnych skutków zmian klimatu – w tym intensywnych powodzi, które kosztują miejsca pracy w rolnictwie w Indiach.
Ale ludzie polegają na węglu. To największe na świecie źródło paliwa do produkcji energii elektrycznej. I tak wielu, zdesperowanych jak Raju, polega na tym w swoim życiu.
Biedni mają tylko smutek… ale tak wielu ludzi uratował ich węgiel, mówi Raju.
Organizacja Narodów Zjednoczonych naciskała na to, co brytyjski Alok Sharma opisał jako moment, w którym węgiel pozostaje w przeszłości tam, gdzie należy.
To może być możliwe w niektórych krajach rozwiniętych. Ale nie jest to takie proste dla krajów rozwijających się, które twierdzą, że należy im pozwolić na rozwój przestrzeni węglowej, tak jak kraje rozwinięte: poprzez spalanie tanich paliw, takich jak węgiel, który jest wykorzystywany w procesach przemysłowych, takich jak produkcja stali, a także wytwarzanie energii elektrycznej.
Przeciętny Amerykanin zużywa 12 razy więcej energii elektrycznej niż typowy Hindus. W Indiach jest ponad 27 milionów ludzi, którzy w ogóle nie mają elektryczności.
Oczekuje się, że zapotrzebowanie na energię w Indiach będzie rosło szybciej niż gdziekolwiek na świecie w ciągu najbliższych dwóch dekad, w miarę rozwoju gospodarki i coraz bardziej ekstremalnych upałów zwiększających zapotrzebowanie na klimatyzację, które większość reszty świata uważa za oczywiste.
Spełnienie tego zapotrzebowania nie przypadnie ludziom takim jak Raju, ale Coal India, już największemu górnikowi na świecie, którego celem jest zwiększenie produkcji do ponad miliarda ton rocznie do 2024 roku.
Węgiel istnieje od 100 lat, mówi D.D. Ramanandan, sekretarz Centrum Indyjskich Związków Zawodowych w Ranchi. Pracownicy wierzą, że nadal będzie to robić.
Według Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu, jeśli świat drastycznie nie zmniejszy emisji gazów cieplarnianych, planeta będzie cierpieć z powodu jeszcze bardziej ekstremalnych fal upałów, nieregularnych opadów i niszczycielskich burz.
Badania rządu indyjskiego przeprowadzone w tym roku wykazały, że stan Jharkhand – jeden z najbiedniejszych w Indiach i ten z największymi zasobami węgla w kraju – jest również najbardziej podatnym stanem Indii na zmiany klimatyczne.
Ale jest około 300 000 osób pracujących bezpośrednio w rządowych kopalniach węgla, otrzymujących stałe pensje i świadczenia. Według Sandeep Pai, który bada bezpieczeństwo energetyczne i zmiany klimatyczne w Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych w Waszyngtonie, w Indiach są prawie cztery miliony ludzi, których źródła utrzymania są bezpośrednio lub pośrednio związane z węglem.
Pas węglowy Indii jest usiany branżami takimi jak stal i cegła, które potrzebują paliwa. Koleje, najwięksi pracodawcy w kraju, połowę swoich dochodów uzyskują z transportu węgla, dotowania podróży pasażerskich.
Węgiel to ekosystem, mówi Pai.
Dla Naresha Chauhana (lat 50) i jego żony Riny Devi (45 lat) spowolnienie gospodarcze w Indiach spowodowane pandemią koronawirusa tylko zintensyfikowało ich zależność od węgla. Przez całe życie mieszkali w wiosce na skraju zagłębia węglowego Jharia w Dhanbadzie. Przypadkowe pożary, niektóre płonące przez dziesięciolecia, zwęgliły ziemię i pozostawiły ją gąbczastą. Dymy syczą z pęknięć na powierzchni w pobliżu ich chaty. Śmiertelne zapadliska są powszechne.
Zarabiają 3 dolary dziennie, sprzedając handlowcom cztery koszyki wydobytego węgla.
Rodziny, które od pokoleń mieszkały w kopalniach węgla, rzadko posiadają ziemię, którą mogą uprawiać i nie mają dokąd pójść. Chauhan ma nadzieję, że jego syn nauczy się jeździć, aby przynajmniej on mógł uciec.
Ponieważ pandemia pozostawia mniej pracy dla taksówkarzy z miasta i mniej podróżnych przyjeżdżających do miasta, mówi: Jest tylko węgiel, kamień i ogień. Nic więcej tutaj.
Może to oznaczać jeszcze trudniejsze czasy dla mieszkańców Dhanbadu, gdy świat w końcu odwróci się od węgla. Pai twierdzi, że to już się dzieje, ponieważ energia odnawialna staje się tańsza, a węgiel staje się mniej opłacalny.
Indie i inne kraje z regionami zależnymi od węgla muszą zdywersyfikować swoje gospodarki i przekwalifikować pracowników, mówi – aby chronić źródła utrzymania pracowników i przyspieszyć przejście od węgla poprzez oferowanie nowych możliwości.
W przeciwnym razie więcej skończy jak Murti Devi, lat 32, samotna matka czwórki dzieci. Straciła pracę, którą miała przez całe życie, gdy kopalnia, w której pracowała, została zamknięta cztery lata temu. Z obiecanych przez kompanię węglową planów przesiedleń nic nie wyszło, więc ona, jak wielu innych, zajęła się zbieraniem węgla. Mówi, że w dobre dni zarabia dolara. W inne dni korzysta z pomocy sąsiadów.
Jeśli jest węgiel, to żyjemy, mówi Devi. Jeśli nie ma węgla, to nie żyjemy.
Wkład: Shonal Ganguly, Altaf Qadri
Taqsam: