Porzucenie Kurdów naraża ich nie tylko na Turcję, ale także na wojska syryjskie i ISIS. I sygnalizuje sojusznikom, że nasze słowo jest bez znaczenia.
W 2011 r. żar wojny syryjskiej rozgorzał w południowo-zachodnim mieście Daraa, w wyniku oblężenia przez armię syryjską reżimu Assada, w wyniku którego zginęło do 240 cywilów, w tym wielu dzieci.
Osiem lat później wybaczono ci, jeśli zapomniałeś, dlaczego wybuchła ta wojna lub dlaczego od tamtej pory tak wielu zmarło – ponad pół miliona ludzi, z czego 50 000 to dzieci, według ostrożnych szacunków. Nie było, jak wiele konfliktów na Bliskim Wschodzie, o ziemię lub religię per se. Nie było inwazji, zagrożenia terrorystycznego, zamachu stanu.
Odbyła się po prostu demonstracja — demonstracja nad dziećmi.
Dogłębne relacje polityczne, analizy sportowe, recenzje rozrywkowe i komentarze kulturalne.
W marcu 2011 roku setki cywilów wyszło na ulice Daraa, by zaprotestować przeciwko porwaniu, torturowaniu i uwięzieniu 15 młodych studentów przez reżim Assada. Szukano ich w związku z antyrządowymi graffiti wzywającymi do obalenia Baszara al-Assada. 13-letni chłopiec, Hamza al-Khateeb, był torturowany i zabity.
Gdy protesty w sprawie uwięzionych dzieci nasilały się, Assad zaciekle rozprawiał się z protestami, nazywając protestujących terrorystami. Siły reżimu otwarcie do nich strzelały, wyciągały rodziny z domów i aresztowały je, wielu nigdy więcej nie widziano. Snajperzy siedzieli na szczytach meczetów, gdzie gromadzili się protestujący, szukając wyraźnych strzałów w głowę. Assad odciął linie wodociągowe, energetyczne i telefoniczne, co samo w sobie spowodowało śmierć setek osób.
Dziennikarzom i grupom pomocowym zabroniono wstępu. Po oblężeniu Daraa podobne afronty miały miejsce w Baniyas, Homs, Talkalakh, Latakii i innych miastach. Do maja — zaledwie dwa miesiące po początkowych protestach w Dara — Narodowa Organizacja Praw Człowieka w Syrii poinformowała, że zginęło 1062 osób.
Od tego czasu Assad prowadzi wojnę z własnym ludem, w dużej mierze nieskrępowaną. Używał broni chemicznej do gazowania dzieci, bombardował szpitale i szkoły, wypędził miliony z ich ojczyzny.
Misja USA w Syrii zmieniała się na przestrzeni lat, od uzbrajania rebeliantów po zbieranie informacji wywiadowczych, ograniczone naloty i walkę z ISIS.
Chociaż nasze cele w Syrii nigdy nie zostały jasno wyliczone przez ówczesnego prezydenta Obamę czy prezydenta Trumpa, przez całą wojnę jednym z naszych najbardziej zaangażowanych i skutecznych sojuszników w walce byli Kurdowie.
Po I wojnie światowej Kurdowie, którym odmówiono posiadania własnego państwa w Iraku, Syrii, Turcji i Iranie, doświadczyli wielu prób ludobójstwa i czystek etnicznych; często nazywa się ich największą grupą etniczną bez państwa. W ostatnich latach w Turcji wybuchły działania wojenne, które wypędziły ich na granicę syryjską.
Podejmując walkę z ISIS jako strategiczny partner wspierany przez USA, Kurdowie mieli oczywiście własne ambicje — mieli nadzieję, że terytorium, które pomogli zabezpieczyć, stanie się ich własnym autonomicznym regionem kurdyjskim.
W konflikcie zginęło całe 12 000 kurdyjskich bojowników, członków Syryjskich Sił Demokratycznych.
Niespodzianka, którą Trump ogłosił w miniony weekend, że opuści północną Syrię, region, w którym chroniliśmy siły kurdyjskie, to nie tylko cios w plecy, jak nazwała to SDF, to polityczna katastrofa z ogromnymi kosztami.
Porzucenie Kurdów naraża ich teraz nie tylko na Turcję, ale także na wojska syryjskie i ISIS. Sygnalizuje obecnym i potencjalnym sojusznikom, zwłaszcza potencjalnym partnerom wojskowym, że Stanom Zjednoczonym nie można ufać, że nasze słowo nie ma sensu.
Związane z
Przypomnijmy sobie 11 września, po którym George W. Bush zebrał międzynarodową koalicję chętnych do walki z globalnym terroryzmem. Następnym razem zapytamy, kto będzie chętny?
Oprócz politycznych implikacji tego posunięcia, decyzja Trumpa oznacza również moralną i etyczną porażkę. I to jeden z wielu w ostatnich miesiącach.
Podczas gdy Władimir Putin więzi dziennikarzy, Trump nazywa amerykańską prasę wrogiem ludu. Podczas gdy Chiny łzawią i strzelają do protestujących w Hongkongu, Trump świętuje rocznicę komunistycznej dyktatury.
Podczas gdy miliony syryjskich rodzin są przesiedlane, Trump obniża limity przyjmowania uchodźców z USA. I podczas gdy siły kurdyjskie grzebią swoje wojska, Trump wyciągnął ich jedynych obrońców z regionu.
Ta Ameryka — taka, która wspiera dyktatorów rosyjskich, chińskich i północnokoreańskich, która porzuca naszych sojuszników, która atakuje demokratyczne instytucje, takie jak wolna prasa oraz wolne i uczciwe wybory — jest nie do poznania.
Dla Kurdów ta Ameryka właśnie skazała ich na śmierć. Dla Syryjczyków ta Ameryka po raz kolejny odwróciła się od ludobójstwa – ludobójstwa, które zaczęło się od protestu w sprawie zaginionych dzieci.
S.E. Cupp jest gospodarzem S.E. Cupp niefiltrowany w CNN.
Wyślij listy do list@suntimes.com
Taqsam: