Oglądając zapierający dech w piersiach spektakl Paramount Theatre Sweeney Todd – Demoniczny golibroda z Fleet Street, nie można było nie pomyśleć: Szkoda, że Lyric Opera of Chicago już ustawiła swoje musicale na ten i następny sezon, ponieważ ta edycja spektaklu — najbliższa Stephen Sondheim doszedł do pisania pełnoprawnej opery — mógłby przenieść się ze swojego pięknego domu Aurora do stylistycznie podobnej sceny w centrum Opery Miejskiej bez żadnej zmiany.
Produkcja Paramount jest imponująca na wielką skalę, z głosami mistrzowskimi zarówno solistów, jak i chórem, gigantycznym setem, który trafnie sugeruje ogniste piekło wiktoriańskiego życia w Londynie, oraz orkiestrą o mocy i blasku pełnoprawnej symfonii. I oczywiście jest też ścieżka dźwiękowa Sondheim, z muzyką, która przechodzi od najbardziej porywających melodii przypominających arię, do najbardziej szalonych piosenek, pełnych pęcherzy, szybszych niż prędkość światła tekstów. (I naprawdę, kto oprócz Sondheima mógłby napisać linijkę w stylu… uważać na kolendrę, to właśnie sprawia, że sos jest wspanialszy!?)
SWEENEY TODD – DEMONICZNY CYRUZAR Z FLOTOWEJ ULICY”
Wysoce rekomendowane
Kiedy: do 19 marca
Gdzie: Paramount Theatre, 8 E. Galena Blvd., Aurora
Bilety: 44 USD - 59 USD
Informacje: www.ParamountAurora.com
Czas działania: 2 godziny i 45 minut, z jedną przerwą
Do tego wszystkiego dochodzi nieskrępowana i trafnie pochłaniająca wszystko wizja (no tak, ten musical opowiada o tym, jak ludzie pożerają się nawzajem, zarówno dosłownie, jak i w przenośni) reżysera-choreografa Jima Cortiego, który w pełni zanurza się w czarny jak smoła, szaleńczo napędzający świat tego muzycznego thrillera, którego książka Hugh Wheelera została zainspirowana serializowanym wiktoriańskim powieścią popularną, znaną jako penny dreadfuls, oraz sztuką Christophera Bonda. Corti i jego obsada nigdy nie przegapią okazji, aby w pełni wykorzystać zaskakujące wybuchy wisielczego humoru w serialu.
Oczywiście ten program (który zadebiutował na Broadwayu w 1979 roku) jest odważnym i ryzykownym wyborem dla Paramount. Ale ta produkcja „Sweeneya Todda” jest tak genialna i nieubłagana, że z pewnością zdobędzie nawróconych. A przesłanie, które nim kieruje, wydaje się niezwykle na czasie, jak podsumowano w tych tekstach: Historia świata, moja słodka/Och, panie Todd, ooch, panie Todd/Co to mówi? dostaje do jedzenia.
Osadzona w tym samym uprzemysłowionym, moralnie skorumpowanym Londynie, którego ciemniejszą stronę również ujawnił Charles Dickens, Sweeney Todd opowiada historię o utraconej niewinności, zdradzie, potwornym wypaczeniu sprawiedliwości i kompulsywnej potrzebie zemsty. Tytułowy bohater, urodzony Benjamin Barker (w tej roli bas-baryton Paul-Jordan Jansen, potężny mężczyzna z łysą głową i twarzą, którą utrzymuje w nieustannym stanie kontrolowanej wściekłości, gdy jednomyślnie realizuje swoją misję, ), właśnie wróciła z 15 lat wygnania i więzienia w Australii. Nie popełnił żadnego przestępstwa, ale został skazany na podstawie sfingowanych zarzutów przez złego sędziego Turpina, który zniszczył także jego naiwną i piękną żonę Lucy, matkę jego córeczki Johanny.
Chcąc zemsty, Todd żegna się z najbardziej humanitarną postacią tej opowieści — młodym marynarzem, który uratował go na morzu, Anthonym Hope (Patrick Rooney, którego strzelisty głos ma niemal niebiańskie piękno) — i udaje się w to samo miejsce na Fleet Street, gdzie kiedyś na górnym piętrze działał dobrze prosperujący zakład fryzjerski. Na parterze spotyka panią Lovett (Bri Sudia, niepowstrzymaną gwiazdę Wonderful Town i Shining Lives), wdowę, która marzy o ponownym małżeństwie, która szczyci się sprzedażą najnędzniejszych placków mięsnych w Londynie. I nie tylko daje Toddowi piękny zestaw narzędzi fryzjerskich, które znalazła wiele lat wcześniej, ale także staje się jego entuzjastycznym, oportunistycznym pomocnikiem, zarówno w biznesie, jak i zemście.
Sudia, która z łatwością dominuje na każdej scenie swoim wspaniałym, szerokim głosem mezzosopran, cudownie ekspresyjną twarzą, niesamowitym wyczuciem komiksu, znakomitą dykcją, jest cudem i dostosowana do tej roli. Każdy producent, który nie złapie jej za wiodącą rolę na Broadwayu, traci szansę na wymienienie gwiazdy.
Cecilia Iole wciela się w postać Johanny, dziewczyny w pozłacanej klatce, w której zakochuje się do szaleństwa, i próbuje uratować przed tym samym losem, który zniszczył jej matkę. W oszałamiająco szybkim i wściekłym duecie Kiss Me ona i Rooney biorą udział w olśniewającym, wirtuozowskim pokazie pierwszej miłości.
Emily Rohm (właśnie wróciła z Nowego Jorku, gdzie powtórzyła swoją pasjonującą rolę w Przejażdżka cyklonem), jest nawiedzoną żebraczką, z Larrym Adamsem w pięknym głosie jako zadowolony z siebie sędzia Turpin, Craig W. Underwood jako tłusty Beadle, Matt Deitchman jako przebiegły, szantażujący fryzjer Adolfo Pirelli i Anthony Norman jako Tobias Ragg, uliczny urwis o otwartym sercu, którego miłość do pani Lovett jest słabo spłacana.
Gigantyczna scenografia Jeffreya D. Kmieca, z ogromnym labiryntem schodów i drzwiami piekarnika wykonanymi z akordeonowych bramek bezpieczeństwa używanych w starożytnych windach, to kawałek piekielnego geniuszu, z dymnym, krwistoczerwonym oświetleniem autorstwa Nicka Belleya i Jessie Klug i wiktoriańskie stroje (i tandety) w postaci kostiumów Theresy Ham. I jak zawsze, Tom Vendafreddo i jego muzycy wnoszą pełnię blasku partytury do wschodzącego życia.
Moce Lyric Opera powinny złożyć wizytę demonicznemu fryzjerowi. Z pewnością zapewni im bardzo dokładne ogolenie.
Taqsam: