Przestań używać słowa „trolling”, kiedy tak naprawdę masz na myśli „mowę nienawiści”

Melek Ozcelik

Trollowanie w bardziej tradycyjnym sensie. | Zdjęcie pliku AP



W zeszłym tygodniu ogłosił Huffington Post koniec anonimowego komentowania na ich stronie internetowej. Ciężko byłoby znaleźć kogoś, kto przynajmniej nie skinąłby głową z aprobatą na zmianę, większość ludzi wie, że lepiej nie iść na odległość plucia sekcji komentarzy internetowych. Nigdy nie znajdziesz bardziej nieszczęsnego ula szumowin i łajdactwa, to trafny opis sekcji komentarzy na wielu stronach internetowych.

Warto przeczytać w całości wyjaśnienie HuffPo dotyczące zmiany, ale oto kilka istotnych fragmentów:

Ale jedno spojrzenie na naszą sekcję komentarzy lub sekcje komentarzy innych witryn pokazuje, z czym wszyscy mamy do czynienia. Trolle stały się bardziej okrutne, bardziej agresywne i pomysłowe. W rezultacie sekcje komentarzy mogą przerodzić się w jedne z najciemniejszych miejsc w Internecie. W HuffPost publikujemy prawie 9 milionów komentarzy miesięcznie, ale osiągnęliśmy punkt, w którym około trzy czwarte naszych przychodzących komentarzy nigdy nie ujrzało światła dziennego, albo dlatego, że są to jawny spam, albo zawierają niepublikowalne poziomy witriol. Zamiast brać udział w wątkach i promować najlepsze komentarze, nasi moderatorzy utknęli w pilnowaniu trolli z coraz mniejszym powodzeniem.



Mogą też mieć tragiczne konsekwencje. Słowa na forach internetowych i w sieciach społecznościowych mają prawdziwą moc ranienia. Caroline Criado-Perez, prowadząca kampanię, która z powodzeniem złożyła petycję o wprowadzenie kobiety na walutę brytyjską, otrzymała prawie 50 gróźb gwałtu na godzinę na Twitterze po ogłoszeniu, że Jane Austen pojawi się na banknocie 10 funtów. Albo weźmy przypadek 14-letniego Jameya Rodemeyera, który zakończył swoje życie po latach zastraszania i anonimowych nadużyć w Internecie.

Cieszę się, że Huffington Post usiłuje oczyścić dragi w Internecie. To, co mi się nie podoba, to użycie słowa troll. HuffPo używa słowa T dwukrotnie, chociaż nie jest to jedyna strona internetowa, która to robi. Nazywanie działalności trollingiem stało się de facto terminologią wszystkich problemów wynikających z anonimowej komunikacji w sieci.

Trolling jest tak stary jak internet. Jeszcze starszy! Historia jest pełna przykładów ludzi bawiących się w głowach innych ludzi, aby się pośmiać. XVIII-wieczni naukowcy podsadzający fałszywe skamieniałości, by oszukać rywala? Niezły trolling, bracia z XVIII wieku. Toma Collinsa od ponad 130 lat opowiada bzdury o ludziach za ich plecami. Orsona Wellesa Wojna światów audycja radiowa ? Szeroko opisywana panika prawdopodobnie nigdy nie miała miejsca, co czyni to rzadkim przykładem podwójnego trollingu.



Może najwspanialszym aktem trollowania, czy to w internecie, czy nie, był… Włamanie do transmisji w Chicago z 1987 r. , w którym intruz przerwał nie jednej, ale dwóm stacjom telewizyjnym wyemitowanie niezwykle dziwacznej parodii Max Headroom. 26 lat później sprawcy nie zostali złapani.

Trolle internetowe żałują, że odnieśli taki sukces.

Ale czuję się poważnie urażony, że Internet nadmiernie polega na słowie troll w opisie tego, co dzieje się w sekcjach komentarzy w sieci. Jest to celowo niejasny opis, który kojarzy się ze wszystkim, od dziecinnych obelg i prymitywnych prób podniesienia się od kogoś, po jadowite mowę nienawiści, która wydaje się być wymierzona w każdego, kto nie jest zdrowym, heteroseksualnym białym mężczyzną.



Czy zauważasz tam ogromną lukę definicyjną?

Czy naprawdę możemy użyć tego samego słowa do opisania? argument przeciwko jedzeniu obiadu na zewnątrz, jak używamy do opisu, kiedy kobiety [1] są poddane [2] do każdego [3] numer [4] nikczemny [5] , brutalny [6] zagrożenia [7] , lub gdy praktycznie każda historia dotycząca osoba kolorowa zostanie wypełniony język taki ostry że „tylko” nazywanie tego rasizmem wydaje się być łagodnym dla komentatorów?

Używając tak szerokiego języka, nieumyślnie zacieramy granice tego, co jest dopuszczalne. Język, którego używamy, jest ważny, a nadmierne poleganie na słowie „T” ostatecznie ma działanie odczulające. Grupując grubiaństwo z nienawistnym, podważamy powagę bigoterii i nieumyślnie lekceważymy tych, którzy są ofiarami tych komentarzy.

Więc co możemy zrobić?

System Huffington Post, który wymaga wewnętrznej weryfikacji komentujących, wydaje się krokiem we właściwym kierunku, chociaż nawet strony, które wymagają komentowania przez Facebooka, są dalekie od odporności. Projekt ustawy w nowojorskiej legislaturze zmusza strony internetowe do ujawniania „prawdziwych nazwisk” komentujących, jeśli ktoś narzeka, jest w najlepszym razie krótkowzroczny i zdecydowanie stanowi poważne naruszenie prywatności. Może NSA może opracować aplikację, która pokaże czyjś najnowszy komentarz w Internecie, gdy skierujesz na niego telefon.

Nie ma jednej odpowiedzi na odrzucanie mowy nienawiści z powrotem do otchłani, do której należy. Redaktorzy cyfrowi będą musieli nadal znajdować nowe i skuteczniejsze sposoby zarządzania rozmową. W ciągu ostatnich kilku lat zaobserwowano dramatyczny wzrost świadomości na temat nękania w Internecie, w dużej mierze inspirowanego przez ofiary zajmujące stanowisko i opowiadające swoją historię o swoim doświadczeniu. Istotne jest dalsze rzucanie światła na mowę nienawiści i edukowanie opinii publicznej. Może kiedyś ci, którzy już dawno zrezygnowali z komentarzy w Internecie, kiedyś będą mogli swobodnie pływać po wodzie i wracać.

Ważnym krokiem w tym procesie będzie zmiana języka, którego używamy. Więc zrób mi przysługę, przestań nazywać to trollingiem. To mowa nienawiści.

Dalsze oglądanie

TED Talk Anity Sarkeesian na temat nękania w Internecie, z jakim się spotkała, i tego, jak jej napastnicy czuli, że grają w grę, czasami dosłownie.

Taqsam: