Nagrodzony Oscarem aktor Sean Penn reżyseruje zdobywców Oscara Charlize Theron i Javiera Bardema w The Last Face, ambitnej opowieści o skrzyżowanej miłości, której akcja rozgrywa się w tragicznym tle rozdartej wojną Liberii.
Nie będą musieli robić miejsca na swoich płaszczach na więcej trofeów.
Biorąc pod uwagę rodowody zaangażowanych dyrektorów (Penn kierował solidnymi filmami, takimi jak The Crossing Guard i Into the Wild) i poważny charakter tematu, jest to zdumiewająco mało angażujący, a czasami prawie śmiesznie melodramatyczny wysiłek, zepsuty przesadnym głosem- ponad narrację z Theron, nieustanną lawinę scen przedstawiających przerażające ludzkie cierpienie i historię miłosną z jednowymiarowymi postaciami, na których specjalnie nam nie zależy.
I na co dzień bawią się w lekarzy pomocy humanitarnej, ryzykując życiem, aby ratować niewinne ofiary. Jeśli nie uważasz, że bardzo mocno kibicujesz lekarzom, którzy codziennie ryzykują życiem, aby ratować niewinne ofiary, jest coś bardzo, bardzo głuchego w tym materiale.
W ciągu ostatnich wielu lat reżyser Sean Penn poświęcił wiele czasu i wysiłku na sprawy humanitarne (a czasem wątpliwe wysiłki dziennikarskie) i nie ma wątpliwości, że jego serce jest we właściwym miejscu, ale Ostatnia twarz wydaje się bardziej brutalna. godzinny wykład niż skuteczny dramat.
Kamera Penna raz po raz skupia się na cierpieniu cywilów – głównie kobiet i dzieci – podziurawionych kulami, torturowanych przez terrorystów, okaleczonych bombami. Oczywiście wiemy, że te rzeczy naprawdę się wydarzyły i oczywiście przerażają nas takie akty niewypowiedzianego, bezmyślnego okrucieństwa, ale The Last Face poświęca tyle czasu na powtarzający się romans między Miguelem Bardema i Wrenem Therona, Afrykaninem. ofiary są niemal bezimiennymi i pozbawionymi twarzy tłem.
Kiedy Miguel przechadza się wśród dzieci z wiosek, a one roją się od niego, dotykając go i podskakując, jakby był Mesjaszem, kiedy Wren kroczy w zwolnionym tempie i wygląda jak bogini z góry, Ostatnia twarz zamienia ich bohaterów w mitycznych bohaterów, nie autentyczne istoty ludzkie.
Sceny romantyczne są okropne. W pewnym momencie Miguel błaga Wrena, aby wpuścił go z powrotem do swojego życia, ale Wren mówi mu, żeby trzymał się z daleka — aż w końcu się poddaje, każe mu podejść bliżej i z jakiegoś powodu podnosi swoją koszulkę i wkłada głowę do środka więc wygląda na to, że jest w ciąży.
Reżyser Penn wydaje się również uważać, że stopy Theron są godne ich własnych scen, np. strasznie głupiego interludium, w którym podnosi ołówek palcami. Ta-da!
The Last Face zapisuje najgorsze na koniec. Wyglądając w każdym calu jak czarująca gwiazda filmowa, Theron staje przed publicznością na eleganckiej imprezie charytatywnej i wygłasza niekończące się przemówienie o tym, jak miłość jest ważniejsza niż powietrze, a uchodźcy to ludzie tacy jak my, a ofiary nie są bezimienne ani nie są. oni bez twarzy.
Tyle że właśnie obejrzeliśmy ponad dwugodzinny film, w którym zdecydowana większość ofiar BYŁA zasadniczo bez imienia i twarzy.
Saban Films i Lionsgate prezentują film wyreżyserowany przez Seana Penna i napisany przez Erin Dignam. Ocena R (za brutalną krwawą przemoc, w tym niepokojące obrazy okrucieństw wojennych, języka i krótkiej seksualności). Czas trwania: 130 minut. Otwiera się w piątek w AMC South Barrington i na żądanie.
Taqsam: